Polski rynek urósł w ubiegłym roku. Siłą napędową wzrostu są zwłaszcza usługi cyfrowe. Należy spytać, jaki jest związek tych wzrostów z rzekomymi stratami, jakie ponoszą artyści i wydawcy w związku z kopiowaniem muzyki na smartfonach.
Dziennik Internautów już kilkakrotnie donosił, że w różnych krajach obserwuje się wzrost sprzedaży nagrań muzycznych. Przykładowo w Hiszpanii zaobserwowano wyraźny wzrost sprzedaży muzyki po raz pierwszy od 12 lat. Z USA, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii docierają też informacje o interesującym zjawisku, jakim jest bardzo wyraźny wzrost sprzedaży płyt gramofonowych (tzw. winyli).
Przed weekendem Związek Producentów Audio-Video opublikował informację na temat sytuacji na polskim rynku. Wygląda na to, że na naszym rynku dzieją się podobne rzeczy jak za granicą. Oto szczegółowe dane:
źródło wykresu: ZPAV
Te dane powinny dać do myślenia wszystkim politykom i organizacjom, które wciąż mówią o kolosalnych stratach artystów i wydawców powodowanych przez nowe technologie.
Najnowsze dane ZPAV wyraźnie pokazują, że nowe technologie pozwalają na sprzedawanie muzyki. Uruchomienie strumyczka pieniędzy wymagało nie tyle walki z piractwem, ile uruchomienia nowych, wygodnych usług. Zauważmy w tym miejscu, że w Norwegii, gdzie przyjęto o wiele ostrzejsze przepisy antypirackie, ubiegły rok wcale nie przyniósł wyraźnie większych przychodów. Oczywiście przedstawiciele norweskiego przemysłu nagraniowego przyznają, że legalne usługi zastąpiły piractwo. To jednak nie oznacza, że ludzie są gotowi wydawać na muzykę znacznie więcej. Powstrzymanie piractwa to jedno, a skłonienie do kupowania to drugie.
Kolejna ciekawa rzecz to wzrost sprzedaży nośników fizycznych, zwłaszcza płyt gramofonowych. Zadajmy sobie proste pytanie - dlaczego w epoce swobodnego kopiowania, P2P i smartfonów ludzie potrafią inwestować w gramofon i winyle? Odpowiedź jest prosta. Wokół płyt winylowych wytworzyła się otoczka elitarności. Ludzie wierzą, że kupując winyle dostają wartość dodatkową. Internet sprzyja propagowaniu każdego nietypowego hobby. Potwierdza to przedstawioną dawno temu teorię, że jeśli chcesz sprzedawać muzykę lub filmy, opłaca się oferować wyższą jakość. Również z powodu jakości i klimatu ludzie chodzą do kin.
W Polsce trwa obecnie dyskusja o opłacie reprograficznej. Organizacje takie jak ZAiKS przekonują, że artyści ponoszą ogromne straty z powodu tabletów, smartfonów i komputerów. ZAiKS wierzy, że ludzie używają smartfonów prawie wyłącznie jako kopiarek do plików i dlatego artyści ponoszą ogromne straty.
Pojawia się pytanie: jak najnowsze dane ZPAV mają się do tych strat artystów? Rynek rośnie i najwyraźniej jest to w dużej mierze zasługa streamingu. Oznacza to, że urządzenia inteligentne stają się nowym ważnym kanałem sprzedaży, nie tylko źródłem strat. Oczywiście byłoby miło zarabiać na streamingu i jednocześnie brać pieniądze z opłaty reprograficznej, ale czy to byłoby uczciwe? ZAiKS mówi o stratach ze smartfonów, tabletów i komputerów, ale dane ZPAV pokazują coś innego - dzięki tym urządzeniom muzyka się sprzedaje.
W tym miejscu trzeba dodać, że podział pieniędzy ze streamingu może być krzywdzący dla artystów. Dziennik Internautów poruszał ten problem w listopadzie, pisząc o tym, że Spotify nie przekazał ZAiKS-owi żadnych pieniędzy należnych z tytułu wynagrodzeń autorskich. W tej sytuacji organizacje reprezentujące twórców (np. ZAiKS) rzeczywiście mają powody do niezadowolenia. Powinny one jednak walczyć o zdrowe zasady wynagradzania twórców, a nie o nowe opłaty, które wyciągną więcej pieniędzy z kieszeni nabywców urządzeń.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Jest śledztwo w sprawie Lex Superior i pytania o związki "antypiratów" z Pobieraczkiem
|
|
|
|
|
|