Steve Jobs osiągnął swój sukces, bo był humanistą. W Polsce mamy niedobór takich humanistów, co wynika z faktu, że tolerujemy niski poziom nauczania przedmiotów ścisłych. Te słowa nie powinny was dziwić. Humanistyka wymaga matematyki.
Zbliża się koniec roku szkolnego. Jest to dobra okazja do przemyśleń na temat edukacji, która leży u podstaw budowania tego, co nazywamy "społeczeństwem informacyjnym" lub "społeczeństwem opartym na wiedzy".
Polska edukacja nie jest najgorsza, ale od pewnego czasu dostrzegam, że jest ona obarczona jednym poważnym błędem. Istotę tego błędu dobrze wyraził jeden z czytelników DI w swoim komentarzu. Było to kilka lat temu i nie mogę tego komentarza odnaleźć, ale istotny jest jego sens. Otóż Czytelnik stwierdził, że w Polsce nazywa się humanistą każdego, kto nie potrafi liczyć.
Ten Czytelnik miał rację. Być może jego komentarz należałoby lekko skorygować. W Polsce nazywa się humanistą każde zdolne dziecko, którego nauczyciel matematyki nie potrafił niczego nauczyć. Takie dziecko z powodzeniem uczy się wielu rzeczy, ale ma problemy akurat z matematyką.
Efekty tego Wielkiego Błędu Polskiej Edukacji (tak go nazwijmy) są poważne. Mamy w Polsce ogrom ludzi przeciętnie inteligentnych lub nawet bardzo inteligentnych, którym na pewnym etapie edukacji wmówiono, że nie mają umysłu zdolnego do myślenia ścisłego. Wmówiono im, że studia techniczne i przyrodnicze są dla wybranych. Wmówiono im, że matematyka jest dla wybranych. W efekcie mamy wielu studentów na kierunkach humanistycznych, wielu absolwentów tych kierunków, mamy problemy na rynku pracy i tak naprawdę... nie mamy prawdziwych humanistów. No i mamy za mało inżynierów, a mogłoby być więcej.
Innymi słowy, Polsce brakuje prawdziwych humanistów, choć nie brakuje ludzi po studiach humanistycznych.
Wielki Błąd ma swoje przyczyny przede wszystkim w niezrozumieniu tego, czym jest humanistyka.
Tak naprawdę niejeden inżynier miałby problemy z matematyką, jakiej powinni używać humaniści i jakiej używa się w poważnych badaniach humanistycznych. Statystyka to nie jest tylko średnia arytmetyczna, a dzisiaj trudno rozwijać humanistykę bez statystyki. Humanista powinien też świetnie rozumieć logikę, bo bez niej łatwo wyciągnąć złe wnioski tam, gdzie nie wszystko da się zmierzyć i zważyć. Humanista musi znać nowe technologie i musi rozumieć, jak działa matka natura.
Mimo to pozwala się polskim dzieciom na "zostawanie humanistami" już w podstawówce. Studentom kierunków humanistycznych odpuszcza się zajęcia z matematyki, logiki oraz informatyki, ale dlaczego? Czy termin "wykształcenie ogólne" nie powinien obejmować także matematyki?
Zgadzam się z tezą, że Steve Jobs był humanistą. Nie był on tak "technologiczny" jak Bill Gates czy wielu twórców dzisiejszych startupów, ale potrafił lepiej zrozumieć, jak działa umysł ludzki i czego oczekuje on od technologii. Sukces Apple to sukces podejścia humanistycznego.
Polscy humaniści nie są humanistami w takim stopniu jak Jobs. Powodem jest brak horyzontów rozszerzonych na nauki ścisłe, a skąd to się bierze?
Zastanówmy się teraz nad tym, dlaczego pozwalamy dzieciom "zostawać humanistami" już w podstawówce. Wynika to paradoksalnie z traktowania matematyki i innych nauk ścisłych niezwykle poważnie (sic!).
Zobaczmy to na przykładzie. Jeśli pani od muzyki postawi całej klasie jedynki ze sprawdzianu, zostanie posądzona o dręczenie uczniów, dyrektor powie jej, że najpierw trzeba skutecznie uczyć, a potem można zrobić sprawdzian. Jeśli to samo zrobi pani od matematyki, wszystko będzie w porządku, bo matematyka jest trudna, bo "matematyki można nie umieć".
Przyznajmy, że istnieje coś w rodzaju społecznego przyzwolenia na złe wyniki z matematyki. A co generuje złe wyniki? Oczywiście leniwe dzieci, ale nie tylko. Mamy jeszcze przeładowane treści nauczania (przede wszystkim w podstawówkach). To jest problem, bo nauczyciele matematyki nie mają czasu na ćwiczenie umiejętności, muszą "iść z programem do przodu". Nauczyciele idą więc do przodu, gdy tylko kilku orłów z klasy zrozumie dany temat, ale wielu uczniów zostaje w miejscu i nikogo to nie dziwi, bo przecież "matematyka jest trudna".
Przyznajmy, że tak jest. Zbyt poważne podejście do matematyki utrudnia jej skuteczne nauczanie.
Rozkład zdolności matematycznych wśród dzieci także podlega prawom statystyki. Najwięcej musi być dzieci przeciętnie zdolnych, a dzieci bardzo zdolne i niezdolne muszą stanowić pewien margines. Dobrze skonstruowany proces nauczania powinien więc dawać przeciętny efekt - zdecydowana większość dzieci powinna sobie radzić z matematyką. Na studia humanistyczne nie powinno się natomiast przyjmować kogoś, kto z matematyką sobie w ogóle nie radzi.
Tak powinno być, ale tak nie jest. W efekcie tworzymy specyficzną grupę "polskich humanistów", czyli ludzi, którym pozwolono nie umieć matematyki.
Źródeł tego problemu należy się doszukiwać przede wszystkim w szkole i to na pierwszych etapach edukacyjnych (klasy I-III oraz IV-VI). Nie jest w Polsce problemem to, że zbyt wielu ludzi wybiera studia humanistyczne. Problemem jest to, że wielu ludzi może wybrać tylko takie studia, bo na wcześniejszych etapach pozwolono im "zostać humanistami".
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*