Sprawy dla Google przybierają coraz gorszy obrót. Sprawą szpiegowania internautów zajmie się bowiem australijska policja, która zbada, czy firma nie złamała prawa w zakresie zbierania informacji.
Wokół usługi Street View firmy Google panuje coraz bardziej napięta atmosfera. Wszystko za sprawą przypadkowego, jak twierdzi firma, zbierania danych z sieci Wi-Fi. W jej ręce trafiły bowiem także informacje odnośnie odwiedzanych przez internautów stron (w przypadku sieci niezabezpieczonych). Kilka europejskich krajów zapowiedziało wszczęcie postępowań wyjaśniających.
Sytuacja wygląda znacznie gorzej w Australii. Tamtejsze władze poinformowały bowiem, że całą sprawą zajmie się wydział kryminalny australijskiej policji. Ma on znaleźć odpowiedź na pytanie, czy Google nielegalnie zbierała dane z sieci bezprzewodowych.
Dla amerykańskiej firmy to zdecydowanie zła wiadomość, głównie ze względów wizerunkowych. Tutaj nie ma bowiem mowy o zawarciu jakiejkolwiek ugody i przekazaniu dobrowolnie potrzebnych danych, jak to miało miejsce w przypadku dwóch krajów naszego kontynentu.
Robert McClelland, prokurator federalny Australii, powiedział, że postępowanie zostało wszczęte w wyniku obaw wyrażanych przez opinię publiczną. Policja sprawdzi dokładnie, czy nie doszło do złamania australijskiego prawa, które zabrania komukolwiek zbierania informacji w celach innych niż wymienione w przepisach lub na które wydano zgodę.
Jak podaje agencja AP, firma rozmawia już z australijskimi władzami i dostarcza wszelkich niezbędnych informacji. Po raz wtóry podkreślono, że zbieranie tych danych odbyło się w wyniku błędu i podjęto już odpowiednie kroki mające zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*