Policja kontynuuje naloty - ostatni cel: Lublin i Puławy
Policyjne cyber-patrole nie próżnują i coraz więcej polskich internautów wpada w ich "sidła". Wydaje się, że przede wszystkim zagrożone są osoby korzystające z popularnych sieci peer-to-peer (P2P), które to umożliwiają wymianę plikami, takimi jak filmy, muzyka, gry, czy programy komputerowe. Na celowniku patroli znaleźli się ostatnio internauci z Lublina i Puław (woj. lubelskie).
Kolejny raz nie potwierdzają się zapewnienia policji, że masowa akcja przeszukiwania przez policję prywatnych mieszkań pod kątem nielegalnie używanego oprogramowania oraz pirackich plików multimedialnych to nieprawda.
Z doniesień PAP wynika, że Puławy i Lublin przeżyły ostatnio dwudniowy nalot cyber-patroli policyjnych, czyli oddziałów zajmujących się przestępstwami internetowymi. W tym czasie skontrolowano 29 mieszkań, w których policja zabezpieczyła sprzęt komputerowy o wartości około 120 tys. zł oraz ponad 2 tys. płyt CD i DVD.
Namierzeni przez policję internauci - głównie licealiści i studenci - zajmowali się nieodpłatnym rozpowszechnianiem i pobieraniem plików w sieciach P2P. Rekordzista udostępniał kilka tysięcy mp3 i kilkadziesiąt filmów - poinformowała agencję PAP Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Podejrzani często przyznawali, że słyszeli o wcześniejszych działaniach policji, zabezpieczeniach komputerów i konsekwencjach karnych. Mieli jednak nadzieję, że ich to nie spotka - twierdzą przedstawiciele stróżów prawa.
Policja ostrzega, że za nielegalne posiadanie i rozpowszechnianie utworów chronionych prawem autorskim grozi kara do 5 lat więzienia. Już nie pierwszy raz funkcjonariusze policji twierdzą ponadto, że odpowiedzialność karną ponoszą także osoby ściągające tego typu utwory z internetu. Ich zdaniem samo posiadanie produktów chronionych prawem autorskim bez licencji, czy dowodu zakupu - nawet bez czerpania z tego korzyści finansowych - jest karalne.
Miejmy nadzieję, że równie surowe, jeśli nie surowsze konsekwencje zostaną wyciągnięte od funkcjonariuszy, którzy strzegąc prawa autorskiego, sami je łamią. Choć mając w pamięci komentarz przedstawiciela BSA dotyczący złapania na piractwie policjantów na służbie, można mieć poważne wątpliwości co do równego traktowania obywateli w tym kraju.