Polak potrafi, a pirat zarobi!
Polscy piraci, rozpowszechniający nielegalne pliki muzyczne, wpadli na ciekawy pomysł - handlują wykorzystując pocztę elektroniczną i chowając się za prawem do tajemnicy korespondencji!
reklama
Jak donosi Gazeta.pl, póki co policja całkiem nieźle radziła sobie z polskimi piratami. Łatwo było dojść do tego, kto prowadzi stronę WWW zachęcającą do zakupu nielegalnych plików. Następnie docierano do klientów pirata i wszystkich stawiano przed wymiarem sprawiedliwości. Na podstawie polskiego prawa za piractwo w celach zarobkowych można trafić za kratki nawet na pięć lat.
Obecnie piraci zakładają darmowe skrzynki pocztowe, na których umieszczane są wiadomości z utworami muzycznymi jako załącznikami. Chcący nabyć utwór płaci i SMS-em dostaje login oraz hasło.
A Policjanci? Boją się zaglądać do podejrzanych skrzynek, bo jak mówią, może się to dla nich skończyć fatalnie: dyscyplinarne zwolnienie z pracy, a nawet sprawa w sądzie za naruszenie dóbr osobistych, w tym prawa do prywatności oraz tajemnicy korespondencji. Za ostatnie grozi do dwóch lat więzienia.
Co prawda śledczy mogą uzyskać dostęp do podejrzanej skrzynki pocztowej, ale jest to długa i pełna formalności procedura, a konta pocztowe do wymiany nielegalnych plików znikają z reguły po 30 dniach...
I tak, mundurowi domagają się większych uprawnień, a zwykli użytkownicy robią kwaśne miny na wieść o tym, że śledczym wystarczyłoby podejrzenie o handel "piratami", żeby rozpocząć inwigilację.
W serwisie VaGla.pl - Prawo i Internet, Piotr Waglowski zauważa, że właściwie nie ma różnicy pomiędzy wcześniej stosowanymi pirackimi stronami WWW, a obecnymi skrzynkami pocztowymi. W obu przypadkach występuje pojęcie prawa do tajemnicy komunikacji, więc wcześniej policja powinna mieć tak samo związane formalnościami ręce jak i teraz. Stąd rodzi się pytanie, czy wcześniej policjanci działali legalnie?
Waglowski zastanawia się także nad "ulepszeniem" handlu silną kryptografią. Przyznam się, że to była także i moja pierwsza myśl, po przeczytaniu artykułu w Gazecie. Osobiście obawiam się jednak, że użycie np. popularnej kryptografii asymetrycznej bazującej na protokole OpenPGP, w zasadzie niczego (poza utrudnieniem życia klientowi) nie zmieni - a nawet pogorszy sprawę, ułatwiając identyfikację stron nielegalnej wymiany plikiem! Ach ta unikalność kluczy...