Czytając pierwszy szkic GPL 3 można odnieść wrażenie, że nowa licencja adresowana jest bardziej do przedsiębiorstw, niż do indywidualnych użytkowników. Wydaje się, że najwięcej zmienia ona dla tych firm, które chciałby korzystać z technologii open source w celach niezgodnych z duchem wolnego oprogramowania.
W porównaniu z wersją GPL 2, wersja trzecia wydaje się jasno określać wszystkie sprawy związane z prawem patentowym. Znajdują się w niej np. zapisy mające chronić użytkowników wolnego oprogramowania przed oskarżeniami o naruszanie własności intelektualnej.
Zaznaczono również wyraźnie, że aplikacje licencjonowane na GPL nie mogą być wykorzystywane np. w technologiach DRM, gdyż technologie te służą ograniczaniu wolności użytkownika, a wiec są niezgodne z założeniami ruchu open source.
Licencja zawiera też więcej zapisów, na podstawie których ułatwiona będzie walka na drodze sądowej z tymi przedsiębiorstwami, które łamią postanowienia licencji.
Zasady rządzące dziełami pochodnymi tj. programami będącymi modyfikacjami innych programów, pozostają dość mętne, ale znawcy tematu uważają, iż jest to zabieg celowy. O tym, czy postanowienia licencji zostały naruszone będzie można zadecydować w oparciu o to, do czego program został wykorzystany.
Zmiany w licencji GPL będą miały duży wpływ na cały ruch wolnego oprogramowania. W tej chwili z Powszechnej Licencji Publicznej korzysta ponad 50 tys. deweloperów. Forrester Research szacuje, że ok. 60% firm posiada na swoich komputerach otwarte programy.
Obecne zmiany w GPL to trudne balansowanie pomiędzy obowiązującym już prawem dotyczącym własności intelektualnej, a ideami rządzącymi ruchem open source. Może się jednak okazać, iż dzięki zgrabnie napisanej licencji przepisy prawne, które dotąd stanowiły przeszkodę w rozwoju wolnego oprogramowania, staną się orężem w walce o jego funkcjonowanie. Wszystko w rękach twórców licencji i osób współpracujących.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.