Piractwo jest lepsze niż Nagroda Emmy - taką opinię wyraził Jeff Bawkes, szef drugiej co do wielkości korporacji mediowej świata. Te słowa dotyczyły serialu, którzy rzeczywiście odnosi sukces piracki i komercyjny zarazem.
reklama
Wiele już napisano o tym, że Gra o tron jest najpopularniejszym serialem wśród piratów. Wspominano też, że twórcy i wydawcy tego serialu raczej nie mają nic przeciwko temu piractwu.
Najpierw wyszedł przed szereg David Petrarca, jeden z reżyserów zaangażowanych przy serialu. Stwierdził on, że piractwo generuje tzw. buzz wokół Gry o tron, choć potem szybko dodał, że oczywiście nie popiera piractwa.
Wydawało się, że Petrarca zrobił coś nierozsądnego, ale w kwietniu tego roku przedstawiciel HBO Michael Lombardo przyznał mu rację. Stwierdził, że piractwo to "rodzaj komplementu". Lombardo przyznał, że "pewnie nie powinien tego mówić".
Wreszcie zabrał głos Jeff Bawkes, szef Time Warnera, właściciela HBO. Na spotkaniu z inwestorami stwierdził on, że to prawda, iż Gra o tron jest najczęściej pobieranym przez piratów serialem. Dodał, że to "lepsze niż Emmy".
Bawkes mówił też, że jego firma od lat zmaga się z takimi problemami, jak np. puszczanie kabli do sąsiadów i dzielenie się z nimi abonamentem, ale to nie problem. Nasze doświadczenia pokazują, że prowadzi to do większej penetracji, większej liczby płatnych subskrypcji i zdrowszego HBO - mówił Bawkes (cytat za The Verge, High 'Game of Thrones' piracy is 'better than an Emmy,' says Time Warner CEO).
Jak widać HBO nie tylko toleruje piractwo, ale także przymyka oko na ludzi, którzy korzystają z usług wykupionych przez innych. W kwietniu tego roku serwisy internetowe pisały o tym, że HBO nie blokuje możliwości korzystania z jednego konta HBO Go przez kilka osób w tym samym czasie. Przedstawiciel HBO Jeff Cusson stwierdził wówczas, że firma nie zamierza tego zmieniać, bo... jest dobrze tak, jak jest.
Choć twórcy i wydawcy Gry o tron nie mają nic przeciwko piractwu, nie oznacza to, że są oni zwolennikami złagodzenia praw autorskich. W ogóle wielkie wytwórnie mogą zgadzać się na darmową reklamę, ale mimo to będą chciały utrzymać piractwo w "szarej strefie", aby w razie potrzeby je ukrócić lub w jakimś stopniu kontrolować.
O powyższym świadczą choćby słowa Davida Kaplana z Warner Bros., który stwierdził, że Warner Bros. chce dawać szerokie pole do "użytku fanowskiego" i pozwalać fanom na takie wykorzystanie jego treści, które mogą być uznane za naruszenia prawa autorskiego, a jednak nie będą ścigane. Z pewnością w tym pojęciu nie będzie mieściło się udostępnianie dzieł w całości.
Czytaj: Współdzielone konto, by za darmo mieć płatną usługę? HBO się na to zgadza
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|