Amerykańska marynarka będzie instalować lasery na statkach, bo to podobno oszczędna broń. Tymczasem siły powietrzne rozwijają cyberbronie, dzięki czemu budżet przeznaczony na zbrojenie można dać także informatykom.
reklama
Wczoraj marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych (US Navy) oficjalnie ogłosiła, że w przyszłym roku planuje umieścić laser na pokładzie USS Ponce na Bliskim Wschodzie. Przedstawiciele marynarki przyznali także, że broń laserowa jest jednym z priorytetów, jeśli chodzi o jej prace badawcze.
Nam laser kojarzy się ze science-fiction, ale wojskowi mają inne powody, by inwestować w takie nowinki. Laser może być bardzo precyzyjną bronią, umożliwiającą zarówno obezwładnienie przeciwnika, jak i jego całkowite zniszczenie. Poza tym strumień światła jest szybszy niż pocisk. Jest jednak coś jeszcze... ta broń jest tania i wydajna.
Przedstawiciele US Navy cytowani w amerykańskiej telewizji przyznają, że obecnie istniejące lasery są jak "lampy lutownicze, ale z nieskończonym magazynkiem". To jest ogromna zaleta. Laser działa tak długo, jak długo uda się zapewnić dostęp do energii elektrycznej.
US Navy wydała nie tylko oficjalny komunikat, ale także film pokazujący niszczenie laserem drona. Oto nagranie:
Pokazano też zdjęcia bojowego lasera, który nie przypomina futurystycznej broni, ale raczej... dobry teleskop. Ten system jest tymczasowo zainstalowany na staktku USS Dewey.
To oczywiście nie wszystkie zabawki, nad którymi amerykańskie wojsko obecnie pracuje. Zapewne nie o wszystkich wiadomo, ale jednym z ciekawych pomysłów jest tworzenie cyberbroni, która została już oficjalnie określona właśnie jako "broń".
Jak podaje Reuters, amerykańskie siły powietrzne (USAF) opracowały programy, które zostały zakwalifikowane jako "broń", aby możliwe było finansowanie ich rozwoju z budżetu Pentagonu. Nie wiadomo dokładnie, do czego te narzędzia służą, ale przedstawiciele marynarki mówią, że dysponują tysiącami specjalistów od technologii cyfrowych i chcieliby mieć ich więcej (zob. Reuters, Six U.S. Air Force cyber capabilities designated "weapons").
To nawet ciekawe, bo do tej pory cyberbronią nazywano tylko szkodniki takie, jak Stuxnet, co do których były podejrzenia, że stworzono je w wojsku. Nigdy jednak tego nie potwierdzono.
Obecnie pochodzenie Stuxneta czy Flame'a nadal nie jest w pełni wyjaśnione, ale jest już pewne, że USA rzeczywiście może inwestować w cyberbroń.
Czytaj także: Policja kupiła nielegalną broń akustyczną (LRAD), czyli znów problem z nowymi technologiam
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|