Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Przemysł rozrywkowy może w połowie roku czekać kolejna rewolucja. Na zdominowanym przez trzech graczy rynku konsol do gier pojawi się bowiem czwarty gracz - OnLive.

robot sprzątający

reklama


Firmom Nintendo, Sony oraz Microsoft na rynku konsol do gier może przybyć już niedługo bardzo poważny konkurent. 17 czerwca ma nastąpić oficjalne uruchomienie platformy OnLive - informuje BBC News. Prace nad jej stworzeniem trwały aż osiem lat. Może się okazać, że okres oczekiwania jej twórcom się opłaci. OnLive stawia bowiem na oprogramowanie, a nie sprzęt.

>> Czytaj także: Masowa awaria PlayStation 3 

Co to oznacza w praktyce dla potencjalnych graczy? Ano tyle, że chcąc skorzystać z OnLive nie będą musieli zaopatrywać się w konsole. Ze względu na ich wysokie ceny, wiele osób nie jest w stanie sobie na nie pozwolić. Nie mówiąc już o tym, że gry na konsole także do najtańszych nie należą, czyniąc całą rozrywkę niezbyt dostępną dla szerszych kręgów odbiorców.

OnLive ma to zmienić. Wszystkie gry dostępne będą na zasadzie "na żądanie", jak to już jest możliwe w przypadku telewizji. Będziemy je po prostu wypożyczać z centralnej bazy danych. Do grania wykorzystać będzie można nie tylko komputery PC czy Mac, ale także telewizory. Niezbędne jest jeszcze łącze internetowe o wysokiej przepustowości.

Jeśli faktycznie firma zaoferuje szeroki wybór gier w niewygórowanych cenach, może stać się poważnym zagrożeniem dla tradycyjnych producentów oraz sprzedawców.

Pobierane z serwerów gry nie będą zapisywane na lokalnych twardych dyskach. Miesięczny abonament wyniesie 14,95 USD. Nie wiadomo, kiedy usługa pojawi się w Europie.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: BBC News