Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Obama walczy o neutralny internet, więc... nasi politycy mogą nabrać odwagi!

12-11-2014, 08:51

Prezydent USA bardzo zdecydowanie opowiedział się za tym, aby internet pozostał neutralny i otwarty. Może się to wydawać bez znaczenia, ale w Unii Europejskiej dyskusja o neutralności sieci też nie została całkiem zamknięta, a postawa Obamy może zachęcić polityków do składania podobnych deklaracji.

robot sprzątający

reklama


Neutralność sieci to temat wałkowany od 2008 roku, a dyskusja o tym rozpoczęła się w USA. O co w tej neutralności chodzi?

Mówiąc w uproszczeniu, chodzi o jednakowe traktowanie przez operatorów różnych usług. Internet jest neutralny, bo teoretycznie masz taki sam dostęp zarówno do Google, jak i do DI, ale tak nie musi być. Firmy telekomunikacyjne od dawna lobbują za tym, aby mogły pobierać opłaty za lepsze traktowanie wybranych podmiotów. Przykładowo operator mógłby wziąć pieniądze od YouTube'a albo Netfliksa, aby te usługi działały szybciej. To oczywiście oznacza, że inne będą działały wolniej. Są obawy, że taki internet podzieliłby się na "usługi premium" i usługi drugiej kategorii. Są nawet obawy, że operatorzy mogliby blokować wybrane usługi (np. P2P albo VOiP) i dzięki temu internet stałby się podobny do kablówki, w której masz po prostu pewien zestaw kanałów (usług). 

Obama zdecydowanie za neutralnością

Dwie niezależne dyskusje o neutralności toczyły się w USA i UE. W Unii Europejskiej, w kwietniu tego roku, Parlament Europejski przegłosował zestaw przepisów korzystny dla zachowania neutralnego internetu. W Stanach Zjednoczonych przedłożono propozycje uważane za niekorzystne dla neutralności. 

W ubiegły poniedziałek prezydent USA Barack Obama dość nieoczekiwanie włączył się do dyskusji o neutralności sieci, stając po stronie obrońców neutralności. Na stronie Białego Domu opublikowano Plan dla Wolnego i Otwartego Internetu. Obama uważa, że bronienie neutralności internetu jest jego obowiązkiem, bo takie obietnice składał swoim wyborcom.

Plan Obamy opiera się na kilku prostych zasadach:

  • Żadnego blokowania - jeśli użytkownik chce mieć dostęp do legalnej strony i usługi, powinien go dostać. 
  • Żadnego dławienia ruchu - dostawcy internetu nie powinni spowalniać wybranych usług. 
  • Zwiększona przejrzystość - Obama uważa, że Federalna Komisja Łączności powinna pilnować nie tylko tego, w jaki sposób dostawcy internetu traktują użytkowników, ale powinna też dbać o neutralność sieci w punktach łączących operatorów z resztą internetu. 
  • Żadnej płatnej priorytetyzacji - nie może być tak, że dana usługa staje się powolna, bo nie stać jej na wniesienie dodatkowych opłat. Zdaniem Obamy będzie to zagrożenie dla dotychczasowego wzrostu rynku e-usług. 

Jest też film, na którym Obama deklaruje swoje oddanie dla otwartej sieci. 

Potrzebne... subtelniejsze rozwiazania?

Ten plan Obamy wygląda bardzo prosto i pokazuje jasno, po której stronie stanął Prezydent USA. Nie stanął po stronie dostawców internetu, ale woli bronić racji użytkowników i większości dostawców e-usług. Można śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy tak prominentny polityk nie opowiedział się tak zdecydowanie za neutralnością sieci. To jednak nie oznacza, że sprawa jest przesądzona. 

Tom Wheeler, przewodniczący Federalnej Komisji Łączności (FCC), dał już do zrozumienia, że nie będzie ulegał deklaracjom prezydenta USA. Wheeler twierdzi, że wolałby rozwiązania bardziej... subtelne. Przewodniczący FCC mówi, że trzeba zapewnić otwarty i wolny internet, ale znajdując salomonowe rozwiązanie. 

Washington Post zauważa, że Barack Obama to polityk, który może sobie walczyć o "czyste zasady". Tymczasem Tom Wheeler był związany z przemysłem telekomunikacyjnym i nauczył się myśleć także o jego interesach. Co więcej, Wheeler może naprawdę myśleć o salomonowym i subtelnym rozwiązaniu, ale operatorzy mogą wykorzystać subtelności w celu zrobienia czegoś, co de facto będzie odrzuceniem neutralności sieci (zob. Washington Post, The FCC weighs breaking with Obama over the future of the Internet).

Sonda
Co sądzisz o planie Obamy w zakresie otwartego internetu?
  • jest dobry
  • dobry, ale zbyt prosty
  • to kiepski pomysł
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Co się może zmienić?

Wiele osób powie, że wystąpienie Obamy miało charakter głównie wizerunkowy, ale czy było bez znaczenia? Moim zdaniem nie. Dyskusja o neutralności sieci od bardzo dawna ma charakter złożony. Wiele się mówiło o subtelnych rozwiązaniach. Jeśli jakiś polityk deklarował pełne oddanie dla idei otwartego internetu, był to raczej polityczny folklor.

Jeśli Barack Obama występuje ostrzej w obronie internetu, to już nie może być folklor. To jest stanowisko Prezydenta USA, z którym wiele osób będzie się liczyć. Informacje o tym stanowisku dotrą także do Unii Europejskiej, gdzie walka o neutralność sieci idzie w dobrym kierunku, ale nie została całkowicie zakończona. Barack Obama może sprawić, że politykom będzie bardziej wypadało występowanie w obronie wolnego internetu. Może to zmienić charakter dyskusji o neutralności sieci, choć oczywiście rodzi ryzyko uproszczenia tej dyskusji do chwytliwych sloganów. 

Więcej o neutralności sieci w Dzienniku Internautów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E