Czy chciałbyś, by kilkadziesiąt organizacji państwowych mogło przejrzeć Twoją historię przeglądania z ostatnich 12 miesięcy? Brytyjczycy właśnie wprowadzają taką inwigilację u siebie i niestety inne państwa mogą to szybko podchwycić.
reklama
Wielka Brytania właśnie wprowadza prawo, które może zmienić myślenie o dopuszczalnym poziomie inwigilacji w krajach demokratycznych. Mowa to Investigatory Powers Bill (wspominaliśmy już o nim w DI). Ustawa właśnie uzyskała tzw. zgodę królewską (Royal Assent) czyli wchodzi w życie. Brytyjski rząd tak pisze o ustawie na stronie Gov.uk.
Nowe prawo łączy i aktualizuje istniejące uprawnienia jednocześnie radykalnie odnawiając sposób ich autoryzowania i nadzoru. Tworzy również jedno nowe uprawnienie: wprowadza Rejestr Połączeń Internetowych, który będzie dostępny dla organów ścigania oraz agencji wywiadu w celu przeciwdziałania atakom terrorystycznym i śledzenia podejrzanych.
To brzmi bardzo grzecznie, ale nie wyjaśnia dokładnie o co chodzi. A chodzi o to, że dostawcy internetu i usług telefonii komórkowej będą przez rok przechowywać historię przeglądania stron każdego użytkownika. Kilkadziesiąt organizacji będzie miało bezprecedensowy dostęp do tych danych. Brytyjski The Independent opublikował pełną listę agencji z prawem do zaglądania w historie przeglądania. Zrozumiałe jest to, że na liście są organizacje policyjne i służby specjalne, ale ponadto znajdziemy tam:
Ustawa definiuje rangę urzędnika, który będzie mógł przeglądać historię przeglądania obywateli. Dostęp do tej historii ma być realizowany elektronicznie.
Aby zrozumieć znaczenie tego rozwiązania dobrze będzie porównać je z polską ustawą inwigilacyjną (również krytykowaną, ale jednak mniej wścibską).
Polska ustawa dała służbom dostęp do tzw. danych internetowych zbieranych przez e-usługodawców (czyli przez podmioty takie jak Facebook, Google, DI czy dostawców gier online). Tymczasem władze UK wymagają przechowywania historii przeglądania u dostawców internetu (ISP). Rodzi to podwójny problem. Po pierwsze, przechowywanie tych danych będzie kosztować. Po drugie, władze będą miały dostęp do jednej kompletnej historii przeglądania stron danego obywatela (a nie tylko do wyrywkowej informacji, czy korzystał z danej e-usługi). Nie wiadomo czy to pomoże w walce z terroryzmem bo w stogu siana trudno szuka się igieł. Jeśli jednak władza będzie potrzebowała na kogoś haka to łatwo go znajdzie w historii przeglądania. Tam przecież są informacje o naszym zdrowiu, preferencjach seksualnych, poglądach politycznych itd.
Zobacz także: Płynna inwigilacja. Rozmowyozmowy Davida Lyona z Zygmuntem Baumanem to dialog dwóch znakomitych socjologów i jednocześnie przyjaciół, których w zasadniczych kwestiach łączy wspólnota poglądów i diagnoz. Tematem rozmowy są rozmaite, towarzyszące nam na każdym kroku, formy inwigilacji i nadzoru * |
Rząd stara się przedstawić ustawę jako postępową nawet dla ochrony prywatności (sic!) W komunikacie o uzyskaniu zgody królewskiej rozpisano się na temat rozwiązań takich jak twarde sankcje za nadużycie uprawnień. Organizacje obywatelskie po części zgadzają się z rządem. Ta ustawa jest postępowa, ale... w niedobry sposób.
- Amber Rudd mówi, że Investigatory Powers Act jest wiodącą na świecie ustawą. Miała racje, bo to jest jedno z najbardziej ekstremalnych praw o nadzorze kiedykolwiek przyjęte w kraju demokratycznym. Jego wpływ będzie wykraczał poza UK gdyż inne kraje, włączając w to autorytarne reżimy nie szanujące praw człowieka, użyją tego prawa by usprawiedliwiać swoje własne natrętne prawa nadzoru - mówił Jim Killock, przedstwiciel Open Roghts Group - Choć są pewne ulepszenia w zakresie nadzoru to ta ustawa oznacza, że agencje policji i wywiadu będą miały bezprecedensowe uprawnienia w nadzorowaniu prywatnej komunikacji i aktywności internetowej, niezależnie od tego czy jesteśmy podejrzani.
Tej wypowiedzi powinni się przyjrzeć nie tylko brytyjscy, ale także polscy politycy. Szczególnie Ci, którzy przepychali w Polsce ustawę inwigilacyjną i twierdzili, że podobne rozwiązania prawne w UK wcale nie wzbudzają sprzeciwu. Tak się składa, że 140 tys. ludzi podpisało się pod petycją o przeprowadzenie ponownej debaty nad tą ustawą. Powszechny jest pogląd, że zamieszanie wokół Brexitu ułatwiło przepchnięcie Investigatory Powers Bill.
Ustawa daje też służbom także nowe możliwości w zakresie włamywania się na komputery i telefony. Teoretycznie prawo chroni dziennikarzy przed inwigilacją, ale w UK wielokrotnie mówiono, że będzie to "wyrok śmierci na dziennikarstwo śledcze" w UK.
W tej chwili obserwujemy to tylko jako zagraniczną ciekawostkę. Dlatego nie angażujemy się w szersze omawianie tego prawa. Sygnalizujemy jednak trend, który lada dzień może wyjść poza UK.
Czytaj także: Władza znów zwiększa uprawnienia do inwigilacji. Tym razem w przepisach o konfiskacie rozszerzonej
--
* - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|