W przyszłości samochód może zaproponować Ci miejsce w hotelu, obok którego będziesz przejeżdżał. Może też nagrywać twoją jazdę i dźwięki w kabinie. Nie wiadomo, czy będziesz miał pełną kontrolę nad tymi danymi.
reklama
Na zakończonych już targach CES w Las Vegas nie brakowało nowinek motoryzacyjnych. W przyszłości samochody mogą być coraz bardziej autonomiczne, inteligentne oraz mogą oferować mnóstwo usług informacyjnych i rozrywkowych. Rzadko jednak pamiętamy, że za nowymi funkcjami stoi potrzeba zbierania informacji o kierowcy.
Sygnalizowaliśmy już ten problem, pisząc o samochodach elektrycznych firmy Renault, w których bateria nie należy do kierowcy i może być zdalnie zablokowana. Wspominaliśmy przy okazji, że nowe auta elektryczne mogą zbierać informacje o tym, gdzie jeździ właściciel, jak szybko i w jakich miejscach ładuje baterie.
Na targach CES firma General Motors zaprezentowała rejestrator z kamerą, który ma pomóc w nagrywaniu drogowych wyczynów i ocenianiu wydajności kierowcy. To urządzenie wyposażono nawet w mikrofon nagrywający dźwięki w kabinie. Rejestruje też lokalizację, szybkość, zmiany biegów i siłę hamowania. Teoretycznie są to informacje tylko dla kierowcy, ale nie można wykluczyć użycia ich przeciwko niemu np. w sądzie.
Film poniżej prezentuje rozwiązanie:
Jeszcze inny problem to e-usługi pojawiające się w autach. Niedawno Dziennik Internautów pisał, że Google wraz z Audi ma zamiar wprowadzić Androida do samochodów. Wyobrażamy sobie zatem, że w samochodach przyszłości będziemy mieli panele dotykowe z możliwościami smartfonów.
Niestety e-usługi w autach oznaczają także reklamę i śledzenie. Planowane jest już wdrożenie do aut takich aplikacji, które umożliwią rezerwowanie miejsc w hotelach, poinformują o restauracjach, atrakcjach itd. Z czasem może się okazać, że samochód będzie informował o przejeżdżaniu obok hotelu oferującego zniżki. Trudno uwierzyć, aby tym e-usługom nie towarzyszyło zbieranie danych o kierowcy. Już dziś spotykamy aplikacje mobilne, które zbierają dane o lokalizacji, zwłaszcza do celów marketingowych.
NY Times podaje, że problem został dostrzeżony przez amerykańskich senatorów, którzy mają zamiar zaproponować rozwiązania prawne w zakresie zbierania danych o kierowcach. Chcą oni m.in. ustalenia zasady, że dane zbierane przez urządzenia rejestrujące w samochodzie należą do kierowców. Wbrew pozorom nie dla wszystkich firm będzie oczywiste, że tak właśnie powinno być (zob. The Next Data Privacy Battle May Be Waged Inside Your Car).
Być może nadszedł czas, aby ustalić zasady przetwarzania danych o kierowcach. Ten problem może być zresztą szerszy. Coraz więcej urządzeń codziennego użytku podłącza się do internetu. Może trzeba generalnie ustalić zasady przetwarzania danych o użytkownikach codziennego sprzętu?
Na temat regulacji "internetu rzeczy" toczą się już dyskusje, o czym pisze m.in. Digits. Można się spotkać z opinią, że twórcy "internetu przedmiotów" muszą projektować produkty bezpieczne i zapewniające prywatność, bo w przeciwnym razie konsumenci odwrócą się od tych produktów. Pada też argument, że regulatorzy nie mogą ustalić zasad dla technologii, których rozwój może być nieprzewidywalny.
Z drugiej strony wydaje się, że możliwe byłoby ustalenie pewnych ogólnych zasad dotyczących np. informowania konsumenta o tym, jakie dane są zbierane, gdzie trafiają i po co. Obecnie brakuje w tym równowagi. Użytkownicy stron internetowych w UE muszą być informowani o ciasteczkach, a jednocześnie mogą być śledzeni przez nowoczesne telewizory lub pojazdy, nawet o tym nie wiedząc.
Czytaj także: Samochód z wypożyczaną baterią i DRM - Renault sprzedaje coś takiego
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|