W ostatnich miesiącach przyszło mi napisać swoją pierwszą książkę i jakoś tak się złożyło, że na równi z samą radością tworzenia sporo przyjemności sprawiło mi przygotowanie odpowiedniego środowiska pracy. Środowiska, dodam, prawie w całości wirtualnego. Spróbowałem sporo programów - klasycznych, online, „w chmurze” - każdego sortu. Dzisiaj chcę się z Wami podzielić zwycięskim zespołem.
reklama
Andrzej Tucholski z nowo wydaną książką, fot. Karolina Szpunar
Każdy twórca ma swój własny warsztat pracy, ale najczęstszym systemem jest podział na kolejne drafty (tj. szkice) książki. Najpierw się spisuje baaardzo brudną wersję pierwszą, chodzi tylko o zapisanie stron. Potem poprawia się kwestie logiczne, fabularne i tzw. problemy ciągłości (przykład: jeśli bohater pójdzie do kuchni, to nie powinien nagle mówić z korytarza za garderobą). Wreszcie poprawia się płynność języka i, no cóż, wszystko inne.
Ja cały ten proces przerobiłem w Scrivenerze (Win/Mac). Początkowo podobało mi się spisywanie surowych zdań w aplikacji OmmWriter (Win/Mac) i jeśli ktoś lubi mieć przyjemny nastrój w trakcie pracy, to w dalszym ciągu polecam uspokajające, kolorowe środowisko tego minimalistycznego procesora.
Oczywiście, można sobie poradzić z samym Wordem czy też Pages, ale przy tworzeniu bardziej rozbudowanego świata warto jest od początku zaprojektować środowisko pracy wygodniejsze od niezliczonych, osobnych plików. Najbardziej postępowi pisarze tworzą z tego powodu w Evernote :)
Uwielbiam znajdywać sobie dziesiątki zajęć zastępczych od samego pisania. Wydaje mi się, że każdy twórca zna ten stan, że nawet malowanie kuchni wydaje się ciekawsze od nie-wiem-której edycji. W trakcie takich eskapad znalazłem dwie bardzo przyjemne aplikacje:
Gdy mamy już z grubsza poprawny szkic (trzeci, może czwarty), przychodzi pora na prawdziwą, konkretną pracę redaktorską i edycję. Podpierając się rekomendacjami wielu znanych nazwisk w branży, postanowiłem i ten etap prac wykonać w Scrivenerze. Trzeba się go odpowiednio nauczyć, ale ostatecznie żonglowanie wycięciami, przenosinami czy prowadzenie logu zmian jest w nim super wygodne.
Tutaj niestety musimy wszystko grzecznie zgrać do pliku .doc, gdyż większość freelancerów w Polsce i na świecie preferuje właśnie ten program do wykonywania swojego zawodu. W efekcie śledzenie zmian i jakiekolwiek kwestie komentarzy/recenzji działają najlepiej wewnątrz środowiska Microsoft Office.
Warto też zawczasu przygotować sobie konto na Dropboksie. Choć wielokrotnie proponowałem spotykanym profesjonalistom połączenia innego sortu - i tak kończyło się niebieskim pudełkiem :)
Tutaj z mojej strony wybór był prosty. Do wszystkich prostych prac graficznych (bannery/covery/avatary) wystarcza w stu procentach PicMonkey (online). Jakiś czas temu zdecydowałem się na rozsądny cenowo pakiet premium i od tamtej pory nie pamiętam, bym kiedykolwiek musiał odpalać jakikolwiek inny program służący do obróbki grafiki. Moje wymagania są bardzo podstawowe i do nich PicMonkey nadaje się ekstra.
Najpopularniejszymi formatami e-booków są .mobi oraz .epub. W branży przyjęło się generować oba te pliki przy pomocy Sigila (Win/Mac), ale istnieją prostsze rozwiązania. Przede wszystkim bardzo prosto (i skutecznie) składa się e-booka w Scrivenerze. Trzeba jednak w tym samym programie danego e-booka w całości napisać, więc jeśli ktoś jednak tworzył w Wordzie, Pages czy Evernote, przesiadanie się tu na sam koniec przygody to średni pomysł.
Furorę na świecie robi darmowy (do czasu) programik Vellum (Mac). Jest to prościutki, wysoce estetyczny „składacz” e-booków, który domaga się pieniędzy dopiero przy eksporcie pliku. To dobre rozwiązanie, gdy zupełnie nie ma się głowy do „takich rzeczy”, ale prywatnie rekomenduję jednak się przemóc, trochę poczytać i użyć czegoś lepszego.
Pamiętajmy wreszcie, że istnieją skuteczne metody tworzenia generowania e-booków przy pomocy floty rozwiązań dostępnej wewnątrz Google Drive.
Gdy ma się już gotowe pliki, można je sprzedawać samodzielnie dzięki usługom takim, jak Kindle Direct Publishing (czyli Amazon) na świecie oraz Wydaje.pl w Polsce. Zakładanie kont, wszelkie weryfikacje i upload trwają maksymalnie do 72 godzin i potem można zobaczyć swój plik w internecie.
Do późniejszego prowadzenia dialogu z Czytelnikami od siebie polecam MailChimp (do obsługi newsletterów) oraz Brand24 (do monitoringu opinii) - jako perfekcyjne uzupełnienie posiadanej strony i, na przykład, profili na Facebooku czy Twitterze.
Jak widać, trochę tego wszystkiego jest, ale zarazem są to narzędzia proste do nauki i bardzo efektywne. Nigdy nie było łatwiej móc pokonać bariery techniczne i technologiczne oddzielające marzenie od realizacji :)
Życzę powodzenia!
Andrzej Tucholski, jestKultura.pl
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|