Ruszają negocjacje umowy o wolnym handlu pomiędzy UE a USA. Może to być powtórka z ACTA, jeśli w umowie znajdą się zapisy o prawach autorskich w internecie. Organizacje obywatelskie już teraz zaapelowały do polityków, aby nie prowadzili tajnych negocjacji i nie próbowali powielać ACTA.
reklama
Słowo ACTA wszystkim kojarzy się z drakońskim ściganiem praw autorskich w internecie, ale w założeniach ACTA miała być czymś więcej - umową handlową regulującą kwestie podróbek i szerzej pojętej własności intelektualnej.
Równocześnie z ACTA powstała podobna umowa handlowa z Kanadą - CETA. Poza tym Unia Europejska angażowała się w ustanawianie innych "umów o wolnym handlu", które poruszały kwestie praw własności intelektualnej.
Teraz Unia chce ustanowić porozumienie o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. W chwili obecnej nie ma ono nazwy, ale w mediach jest określane jako TAFTA (Transatlantic Free Trade Agreement) albo TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership).
TTIP nie należy mylić z TPP, które jest braciszkiem ACTA, ale nie zagrażającym bezpośrednio Unii Europejskiej.
Jak wspomnieliśmy, TAFTA albo TTIP to pomysł całkiem nowy. Pod koniec ubiegłego roku opinia publiczna wiedziała tylko tyle, że politycy amerykańscy naprawdę myślą o stworzeniu porozumienia, które stymulowałoby wymianę handlową pomiędzy USA i UE.
13 lutego tego roku prezydent USA Barack Obama spotkał się z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem oraz z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso. Wówczas oficjalnie ogłoszono rozpoczęcie negocjacji w sprawie porozumienia. Na początku marca Parlament Europejski wydał krótki komunikat na temat opinii europosłów w tej sprawie.
Poza tym o TAFTA czy też TTIP wciąż niewiele wiadomo. Jest wysoce prawdopodobne, że negocjacje będą tajne, podobnie jak w przypadku ACTA. Można się wówczas obawiać, że strona amerykańska będzie chciała uregulować m.in. kwestie własności intelektualnej w środowisku cyfrowym. Jeśli do tego dojdzie, może się powtórzyć scenariusz ACTA.
fot. Lukas P (lic. CC BY-ND 2.0)
Jest jeden sposób, aby TAFTA czy też TTIP nie powtórzyła losu ACTA. Wystarczy, że uczestnicy negocjacji będą przejrzyście i na bieżąco informować o tym, co robią. Poza tym byłoby dobrze, gdyby TAFTA dotyczyła naprawdę takich kwestii, jak handel i inwestycje, a nie ściganie internetowego piractwa. Z pewnością da się zrobić dobrą umowę o wolnym handlu z pominięciem tego tematu.
15 marca 38 europejskich i międzynarodowych organizacji wystosowało oficjalną prośbę o wyłączenie kwestii ochrony praw autorskich z negocjacji TAFTA (TTIP). Umowa - zdaniem tych organizacji - nie powinna zagrażać otwartemu internetowi, dostępowi do leków czy edukacji.
Ponadto organizacje obywatelskie poprosiły o przejrzyste negocjowanie umowy, najlepiej poprzez publikowanie dokumentów negocjacyjnych.
Pod deklaracją podpisała się m.in. polska organizacja Internet Society Poland, a także europejska European Digital Rights oraz amerykańska Electronic Frontier Foundation.
Czy politycy posłuchają? Nie wiadomo, ale nie będą mogli przynajmniej twierdzić, że są zaskoczeni i nie rozumieją oporu. Bardziej niż kiedykolwiek jest jasne, że obywatele nie chcą tajnych negocjacji o prawach autorskich w internecie przy okazji umowy handlowej.
Czytaj więcej o TAFTA w DI
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|