Wciąż nie obsadzono stanowiska GIODO i można się niestety obawiać, że jest to efekt bezsensownych gier politycznych. To tylko jeden smutny akcent tegorocznego Dnia Ochrony Danych Osobowych. Są jeszcze inne...
reklama
Dziennik Internautów informował już o przypadającym na dziś święcie ochrony danych. Również z tej okazji opublikowaliśmy ciekawą infografikę poświęconą GIODO. Niestety musimy Wam wspomnieć również o tym, że tegoroczny Dzień Ochrony Danych Osobowych ma swoje smutne i niepokojące akcenty.
Dotychczasowy GIODO dr Wojciech Wiewiórowski został zastępcą europejskiego inspektora ochrony danych. Niestety z tego powodu dr Wiewiórowski musiał zrezygnować z pełnienia funkcji GIODO w Polsce. Pojawił się problem wyboru następcy...
Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej zgłosił jednego kandydata - Mirosława Wróblewskiego. Niestety później w mediach pojawiły się informacje, że klub PO to poparcie wycofał. Ta zmiana decyzji nie została w żaden sposób uzasadniona. Doniesienia medialne sugerują, że wybór GIODO mógł być przedmiotem konfliktu między premier Ewą Kopacz a szefem klubu PO. Oficjalnie pani premier nie wtrąca się w wybór GIODO.
Mniejsza o doniesienia medialne. Z całą pewnością można powiedzieć, że jakaś kandydatura została zgłoszona i potem podobno wycofana. Ta sytuacja bardzo nie podoba się koalicji organizacji pozarządowych, które monitorują wybory GIODO. W skład tej koalicji wchodzi Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja Panoptykon oraz INPRIS Instytut Prawa i Społeczeństwa.
- Koalicja organizacji monitorujących przebieg wyborów GIODO wyraża swoje zaniepokojenie brakiem przejrzystości w procesie wyłaniania kandydata na to stanowisko. Wycofanie – bez podania przyczyny – poparcia dla osoby spełniającej wszystkie formalne i merytoryczne kryteria (przewidziane ustawą), może wskazywać na niepoważne podejście lub nieprzygotowanie do ważnego procesu decyzyjnego, (...) Nasze zaniepokojenie potęguje fakt, że poparcie wycofano jeszcze przed wysłuchaniem publicznym oraz jakąkolwiek dyskusją w Sejmie - czytamy w oświadczeniu wydanym przez koalicję.
Dopiero dowiemy się, czy faktycznie wycofano kandydaturę Mirosława Wróblewskiego. Jeśli naprawdę tak się stało, istotne będzie uzyskanie odpowiedzi na pytania o powody tej decyzji.
Innym smutnym akcentem w Dniu Ochrony Danych Osobowych są braki istotnych reform oraz widoczna zmiana trendów w podejściu do prywatności w polityce.
W Polsce wiele mówiono o pracach nad ustawą o monitoringu wizyjnym. Już w roku 2013 przedstawiono projekt założeń ustawy i MSW wiele zrobiło, żeby się nim pochwalić. Potem przedstawiono... nowy projekt założeń. Mamy rok 2015 i monitoring w Polsce to ciągle "dziki zachód".
W ogóle w ubiegłym roku wielokrotnie przekonywaliśmy się, że twórcy polskiego prawa po prostu nie uwzględniają prywatności w swoich pomysłach. Dowodem na to niech będzie choćby projekt Ustawy o pomocy społecznej.
Brakuje też potrzebnych zmian na poziomie Unii Europejskiej. W ubiegłym roku pisaliśmy trochę o tzw. Wielkiej Reformie Prywatności. Ciągle liczymy na to, że dzięki tej reformie giganci tacy jak Google czy Facebook będą musieli poważnie podchodzić do naszej prywatności. Warto w tym kontekście przypomnieć, jak to Google dostała 150 tys. euro kary za stosowanie niezgodnej z prawem polityki prywatności. Czy taka kara (150 tysięcy euro) mogła obchodzić firmę, której kwartalny zysk może przekroczyć 2 mld dolarów?
- Obecnie panuje swego rodzaju schizofrenia regulacyjna - w Europie obowiązują wysokie standardy ochrony danych osobowych, ale najwięksi gracze na rynku nie muszą ich przestrzegać - mówi Katarzyna Szymielewicz, prezeska Fundacji Panoptykon, ekspertka w zakresie ochrony danych osobowych. - W efekcie krajowi inspektorzy ochrony danych nie mają wpływu na to, jak przetwarzają dane najpopularniejsi dostawcy usług internetowych. Jednym z głównych celów unijnej reformy jest zmiana tego stanu i zwiększenie uprawnień takich organów jak polski GIODO.
Obecnie prace nad unijną reformą posuwają się bardzo powoli. Niestety jakby szybciej toczą się sekretne prace nad porozumieniem TTIP. Pojawiają się już obawy, że odpowiednio szybkie przyjęcie TTIP może pozbawić sensu reformę ochrony danych. Możliwe, że dzięki TTIP korporacje zyskają możliwość pozywania państw za "bariery regulacyjne", a przepisy chroniące naszą prywatność będą uznane za takie bariery.
Oczywiście we współczesnym świecie prywatność jest walutą, którą płacimy za e-usługi. Pytanie tylko, czy nie płacimy za dużo? Katarzyna Szymielewicz uważa, że internetowi e-usługodawcy prowadzą raczej "rabunkową politykę". Zbierają więcej niż potrzebują, profilują swoich klientów, praktycznie nie ponoszą konsekwencji za groźne wycieki.
Cechą internetowych gigantów jest też brak uczciwości, na co w DI często zwracaliśmy uwagę. Regulaminy i polityki prywatności są pisane tak, aby nie powiedzieć niczego wprost. Te dokumenty mogą zresztą w każdej chwili się zmieniać i tak naprawdę nikt ich nie czyta. Niby wszyscy jesteśmy informowani, niby wszystko możemy wiedzieć, ale tak naprawdę nawet eksperci mogą mieć problemy ze zrozumieniem informacji dla konsumenta. To tzw. największe kłamstwo internetu. Dziś jest szczególnie dobry dzień, by o tym wszystkim przypominać.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Poseł Wipler pyta o copyright trolling. Czy ktoś z rządu wreszcie rzetelnie odpowie?
|
|
|
|
|
|