Czy prawo autorskie w UE będzie wreszcie zreformowane, by zapewnić minimum niezbędnych praw użytkownikom dzieł? W Parlamencie Europejskim przedłożono już propozycje w tym zakresie, ale nie podobają się one przemysłowi praw autorskim i organizacjom zbiorowego zarządzania. Reforma może być popsuta, chyba że obywatele będą mieli ją na uwadze i będą wywierać pewien nacisk na europosłów.
reklama
Lata temu, w atmosferze burzy wokół ACTA, zapowiadano konieczność zreformowania prawa autorskiego. Mówiono, że to prawo trzeba dostosować do potrzeb obywateli, a nie tylko wydawców czy organizacji zbiorowego zarządzania. W lipcu ubiegłego roku opublikowano raport z konsultacji społecznych w tej sprawie i jedna rzecz stała się jasna - prawo autorskie jest przedmiotem poważnego społecznego konfliktu. Mimo widocznego problemu dość długo nie podejmowano żadnych kroków w stronę reformy.
Na początku tego roku coś drgnęło. Europosłanka z Partii Piratów Julia Reda przedstawiła swoje sprawozdanie w sprawie tzw. dyrektywy InfoSoc. To sprawozdanie, znane już jako raport Redy, proponuje m.in. skrócenie okresu chronienia dzieł prawami autorskimi (do czasu życia autora plus 50 lat), stworzenie bardziej elastycznych wyjątków w prawie autorskim i zapewnienie swobodnego linkowania.
Co ciekawe, raport Redy został skrytykowany przez obie strony konfliktu o prawa autorskie. Środowiska "propirackie" stwierdziły, że raport nie wnosi niczego nowego i nie zawiera odważnych propozycji, takich jak zalegalizowanie wymiany plików w sieci. Tymczasem środowiska "twórcze" (w tym OZZ) uznały, że raport ten zniszczy prawa autorskie i pozwoli na "kradzież".
Warto wiedzieć, że obecnie w Parlamencie Europejskim jest jeszcze inny projekt rezolucji dotyczący praw autorskich. Jego autorem jest czeski europoseł Pavel Svoboda. Dokument, który możecie znaleźć na stronie Parlamentu Europejskiego, dotyczy dyrektywy z 2004 roku w sprawie egzekwowania własności intelektualnej.
Raport Svobody może wzbudzać mieszane uczucia. Stwierdza przykładowo, że wszyscy "aktorzy w łańcuchu dostaw" powinni mieć swoją rolę w walce przeciwko naruszeniom praw własności intelektualnej. Dotyczy to także rynku online. Niestety przy tym zapisie nie znajduje się zastrzeżenie, że podejmowane działania nie powinny zagrażać prawom podstawowym. Raport zachęca też do stosowania "miękkich" form walki z piractwem poprzez różne porozumienia, co może kojarzyć się z takimi rozwiązaniami, jak amerykańskie prawo sześciu ostrzeżeń.
W projekcie Svobody zauważono, że brak nowych modeli biznesowych mógł napędzić piractwo. Dalej jednak czytamy, że nie powinno się "tworzyć okazji do naruszeń", a to można zrozumieć na różne sposoby.
Raport Svobody zawiera też propozycje na temat tanich sposobów rozwiązywania sporów dla małych firm. Wspomina o roli organów celnych w walce z naruszeniami. Czytając ten raport, musimy mieć na uwadze, że dotyczy on szerzej pojętej własności intelektualnej, nie tylko piractwa online.
Obydwa projekty będą przedmiotem prac kilku komisji Parlamentu Europejskiego (m.in. CULT, IMCO, JURI), a potem trafią na posiedzenie plenarne, co może się skończyć projektem rezolucji. Taka rezolucja nie będzie prawem, ale będzie stanowiła podstawę do dalszych prac nad zmienianiem prawa.
Aby ułatwić śledzenie prac nad tymi projektami, organizacja European Digital Ritghts opublikowała dokumenty z nimi związane oraz informacje o terminach głosowań.
Oczywiście w czasie prac w komisjach składane będą propozycje poprawek. Przykładowo w komisji prawnej (JURI) przedłożono propozycje 128 poprawek do raportu Redy. Już teraz pojawiają się obawy, że poprawki mogą zapobiec zmianie kierunku w myśleniu o prawie autorskim.
To oczywiste, że lobbyści przemysłu rozrywkowego i organizacji zbiorowego zarządzania będą uważnie przyglądać się tej reformie. Będą rozmawiać z europosłami i namawiać ich do przyjęcia poprawek, które utrzymają status quo. Pytanie brzmi, czy równie uważnie tej reformie będą przyglądać się obywatele?
Prawo autorskie dotyczy dziś każdego. Każdy z nas jest twórcą, ale jesteśmy też odbiorcami, którzy mają pewne prawa. Reforma praw autorskich w UE powinna być przedmiotem szerokiej, społecznej debaty. W przeciwnym razie może się powtórzyć taka historia, jaką obserwowaliśmy przy okazji projektu Castex.
Raport Castex dotyczył systemu nieprzejrzystych opłat za nośniki i urządzenia, doliczanych jako rekompensata za prywatne kopiowanie (czyli tzw. opłaty reprograficznej). Parlament Europejski w ubiegłym roku przyjął ten projekt, wzmacniając system opłat reprograficznych. Opinia publiczna nie interesowała się tym wydarzeniem. Tylko 252 europosłów głosowało za przyjęciem projektu Castex, ale przy niskiej frekwencji to wystarczyło. Dziś wszyscy mają żal do ZAiKS-u, że ten żąda pieniędzy z opłaty reprograficznej. Prawdą jest natomiast, że ZAiKS korzysta z funkcjonowania pewnego prawa, którego przez lata nikt nie krytykował. Byłoby dobrze, gdyby reforma praw autorskich nie przebiegała podobnie jak prace nad projektem Castex.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Badanie IBM: Firmowe strategie bezpieczeństwa wymagają nie korekty, a stworzenia ich na nowo
|
|
|
|
|
|