Reforma przeciwko tzw. patentowym trollom zostanie w USA wstrzymana, przynajmniej na pewien czas. Odpowiedzialny za to senator przekonuje, że nie było koniecznego porozumienia. Zwolennicy reformy w to nie wierzą.
reklama
Dziennik Internautów dużo pisał o reformie patentów w USA, która miała nie tyle naprawić system patentowy, co wyeliminować jego główną patologię - patentowe trolle.
Patentowe trolle to takie firmy, które nic nie wytwarzają, ale zbierają różne patenty w celu pozywania innych firm, faktycznie działających na rynku. Patenty w posiadaniu trolli są często kiepskie, ale samo ciąganie się po sądach jest dla prawdziwych producentów dość kosztowne. W USA całą sprawę komplikują jeszcze patenty na oprogramowanie. Ostatecznie dochodzi do tego, że nawet małe startupy zatrudniają wielu prawników, aby bronić się przed trollami. Szacuje się, że działalność patentowych trolli kosztowała amerykańskie firmy 29 mld dolarów tylko w roku 2011.
Wprowadzenie przepisów anty-trollowych proponował w ubiegłym roku Biały Dom. W grudniu odpowiednia ustawa uzyskała silne poparcie w Izbie Reprezentantów. Wydawało się, że wszystko zmierza do jakże upragnionych zmian.
Niestety wczoraj okazało się, że reforma utknie w Senacie. Przewodniczący senackiej komisji sądowniczej Patrick Leahy zdecydował o wykreśleniu prac nad ustawą z porządku obrad tej komisji. To oznacza, że przynajmniej do roku 2015 trudno będzie pchnąć do przodu prace nad ustawą.
Patrick Leahy wydał oświadczenie w związku ze swoją decyzją. Stwierdził w nim, że zabrakło porozumienia w kwestii tego, jak zwalczać patentowych trolli bez jednoczesnego szkodzenia firmom i uczelniom, które polegają na systemie patentowym. Leahy ma obawy o to, że ustawa mogłaby mieć "poważne niezamierzone konsekwencje dla prawowitych posiadaczy patentów, którzy zatrudniają tysiące Amerykanów".
Patrick Leahy
Nie wszyscy są przekonani co do motywów działania Leahy'ego. Znany dziennikarz Mike Masnick w serwisie TechDirt napisał wprost, że to, co mówi senator, to "gówno prawda". Ustawa miała duże poparcie po obu stronach amerykańskiej sceny politycznej. Problem w tym, że lobbyści pracujący dla patentowych trolli w porę zajęli się przekonywaniem polityków, że ustawa jest zła.
Podobnego zdania jest fundacja Electronic Frontier, która przedstawia ważny i merytoryczny argument. Po prostu trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób ta ustawa miałaby zaszkodzić uczciwym posiadaczom patentów. W tym miejscu warto przypomnieć, że ustawa miała wprowadzić do sporów patentowych trzy nowe elementy.
Czy taka ustawa naprawdę byłaby brzemieniem dla "legalnych posiadaczy patentów"? To raczej wątpliwe.
Warto dodać, że senator Patrick Leahy jest politykiem o dość skrajnych poglądach, jeśli chodzi o własność intelektualną. To właśnie on stał za projektem ustawy PROTECT IP podobnej do niezwykle kontrowersyjnej ustawy SOPA, która miała wprowadzić cenzurę internetu w celu ochrony praw autorskich.
Leahy może oczywiście podejmować pewne decyzje na swoim stanowisku, ale sam raczej nie powstrzyma presji na reformę, która już teraz jest bardzo mocna. Wiele firm i organizacji zacznie wyrażać niezadowolenie. Wielu polityków stanie po ich stronie. Decyzja senatora powstrzyma reformę, ale nie osłabi tej presji.
Dla nas, Europejczyków, historia amerykańskiej reformy pokazuje jedno: łatwiej jest system patentowy popsuć niż naprawić.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|