Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Co naprawdę zabiło Google Readera? Jego użytkownik sam wybiera, co przeczyta

07-06-2013, 15:35

Google Reader bazuje na starym, niemobilnym modelu dostępu do newsów i dlatego musi być zamknięty - tłumaczą przedstawiciele Google. Ich zdaniem lepsze będą takie usługi, które za Ciebie wybiorą, co masz przeczytać.

Czy tego chcemy, czy nie, czytnikowi RSS od Google pozostały trzy tygodnie życia. Firma absolutnie nie liczy się z tym, że wielu ludzi przywykło do Google Readera, że Ci ludzie odejdą do konkurencji oraz że zaufanie do usług Google generalnie spadło, bo przecież każdy projekt może być zamknięty w podobny sposób.

Ciekawej rzeczy na temat motywów działania Google dowiedział się Wired. Przedstawiciel Google Richard Gingras wyjaśnił temu serwisowi, że użytkownicy smartfonów i tabletów konsumują newsy w sposób odmienny niż kiedyś. Czytają oni krótsze fragmenty informacji przez cały dzień.

Google Reader opiera się o stary model konsumpcji, służąc do gromadzenia informacji w celu przeczytania większej liczby tekstów za jednym posiedzeniem. Nowe modele wymagają - zdaniem przedstawiciela Google - by e-usługa dawała odpowiednią informację we właściwym czasie (zob. Wired, Why Google Reader Really Got the Axe).

Nie wiem, jak Was, ale mnie to tłumaczenie nie do końca przekonuje. Wśród fanów Google Readera często spotkamy osoby, które cały czas trzymają ten czytnik w otwartej karcie, aby zerkać do niego co jakiś czas. To odpowiada modelowi ciągłej konsumpcji nowin.

Pasywny i aktywny dostęp do newsów

Wired domyśla się, że za słowami przedstawiciela Google czai się inna prawda. Bardziej "nowoczesne" usługi dostępu do newsów nie są "pasywne". Nie ograniczają się do tworzenia listy dostępnych treści, ale same podsuwają pod nos to, co powinno się przeczytać. Odbywa się to w oparciu o analizę nawyków użytkownika, jego powiązań społecznościowych, pory dnia, tematów istotnych danego dnia itd.

W tę właśnie stronę idzie Google Now oraz Google+, a także aplikacje mobilne, które z różnorakich informacji składają "osobisty magazyn" użytkownika.

Jeśli dodatkowo przeanalizujemy liczne komentarze związane z zamknięciem Google Readera, to zrozumiemy, że faktycznie różnica między "pasywnym" i "aktywnym" konsumowaniem treści ma kluczowe znaczenie. Fani Google Readera nie mogą przełknąć stwierdzenia, że usługi społecznościowe są zamiennikiem dla RSS. Dlaczego? Bo czują, że ktoś decyduje za nich o wyborze treści. Google Reader segregował treści w oparciu o najbardziej obiektywne cechy - źródło publikacji, czas publikacji... i nic więcej.

Sonda
Wolisz pasywny czy aktywny dostęp do newsów?
  • pasywny
  • aktywny
  • wolę święty spokój
wyniki  komentarze

Google podpowie Ci wszystko

Dążenie do decydowania za użytkownika widoczne jest w innych działaniach Google. Graf Wiedzy ma podać gotowe informacje, ale właśnie te, które Google uzna za odpowiednie. Nowe Mapy Google mają tworzyć mapę "specjalnie dla Ciebie", która zasugeruje Ci, w którym lokalu masz zjeść. Wszystko ma być inteligentne i będzie przez to wygodne w użyciu. Niestety oznacza to również większy wpływ Google na to, co przeczytasz, gdzie zjesz i co będziesz wiedział. Nie wszyscy łatwo się z tym godzą.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *