Senatorowie byli informowani o przekazywaniu billingów telefonicznych wywiadowi, a ujawniony teraz program PRISM podobno dostał zgodę kongresu. Wszystko jest w porządku? A może przyznajmy, że działania polityków nie są przejrzyste, nawet gdy są jawne?
reklama
Zapewne czytaliście już w Dzienniku Internautów o ujawnionych ostatnio praktykach amerykańskiego wywiadu, który na potęgę zbiera dane o rozmowach telefonicznych i być może uzyskuje dostęp do serwerów firm, aby wyciągać z nich dane na temat internautów, w ramach programu o nazwie PRISM.
Zrobiło się duże zamieszanie, wiele osób jest oburzonych postępowaniem władz, ale najciekawszą postawę prezentują ludzie, którzy nie uważają tych rzeczy za nowość.
The Hill cytował wczoraj przedstawicieli senackiej komisji ds. wywiadu, którzy uważają, że program przekazywania danych telekomunikacyjnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego trwa od 2007 roku, a wszystko odbyło się za zgodą i wiedzą Senatu.
Z tą opinią nie zgadzają się jednak wszyscy senatorowie. Przykładowo republikanin Johnny Isakson twierdzi, że nie pamięta, aby głosował wówczas w sprawie przepisów zezwalających na przekazywanie władzom danych telekomunikacyjnych (zob. The Hill, Senators: NSA phone sweeping has been going on since 2007).
Podobne komentarze pojawiają się odnośnie programu PRISM i pozyskiwania danych z serwerów firm IT. Reuters cytował anonimowego przedstawiciela administracji, który twierdził, że "ten program był ostatnio autoryzowany przez Kongres, po intensywnych przesłuchaniach i debacie". Szkoda, że nie padają dokładniejsze informacje na temat dat i miejsc tych wydarzeń (zob. Reuters, Internet tapping aimed at non-U.S. people outside U.S. : official).
Czy powyższe wyjaśnienia powinny nas zadowalać? Czy opinia publiczna może się uspokoić, słysząc słowa "przecież o wszystkim było wiadomo!"?
Odpowiedź brzmi: "Nie, opinia publiczna najwyraźniej o niczym nie wiedziała". Otóż istnieje olbrzymia różnica miedzy jawnością a przejrzystością pracy polityków, a tylko przejrzystość daje opinii publicznej niezbędną wiedzę.
Jawność jest wtedy, kiedy pewne informacje są dla ludzi dostępne, czy to na stronie internetowej, czy to po złożeniu wniosku o dostęp do informacji itd. Przejrzystość to coś więcej. Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy polityk mówi głośno i prosto o swoich intencjach i działaniach, z zamiarem szczerego objaśnienia ich każdemu, kto jest nimi zainteresowany.
Czy można osiągnąć jawność bez przejrzystości? Tak! Politycy ciągle to robią! Tworzymy jakiś dokument, podsuwamy go komuś innemu do podpisania lub przegłosowania, nie starając się zbytnio wytłumaczyć celu. Albo w małej grupce dogadujemy się co do tego dokumentu, ale nie staramy się, by opinia publiczna dostrzegła ten dokument.
Dziennik Internautów bardzo często zwraca uwagę na brak przejrzystości, nawet tam gdzie mamy jawność. Powinniśmy jasno sobie powiedzieć, że jawność nigdy nie powinna być usprawiedliwieniem dla braku przejrzystości.
Czytaj także: TTIP powstanie w tajemnicy, jak ACTA. Nie można negocjować otwarcie - mówi komisarz UE
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|