Producent seksistowskiej bielizny może cenzurować swoich krytyków, a rzeźbiarz może żądać usunięcia z Wikipedii zdjęcia rzeźby. Tak to już jest w epoce ostrych praw autorskich i cennych znaków towarowych.
reklama
To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".
Wszyscy wiedzą, że posiadacz praw autorskich może zażądać usunięcia z wyszukiwarki lub serwisu wideo czegoś, co w jego mniemaniu narusza jego prawa. Mówimy wówczas o zasadzie notice and takedown - serwis nie odpowiada za naruszenie praw autorskich, jeśli spełni prośbę i usunie treść.
Niestety notice and takedown jest często nadużywane. Zdarza się, że posiadacz praw autorskich żąda zablokowania treści, do której nie ma żadnych praw.
Bywa jednak i tak, że posiadacz własności intelektualnej ma jakieś podstawy do blokowania treści, ale mimo wszystko blokada wydaje się nadużyciem. Zbieraniem wiedzy na temat takich przypadków zajmuje się serwis Chilling Effects prowadzony m.in. przez fundację Electronic Frontier walczącą o wolność słowa w internecie. Warto opisać dwa ciekawe przypadki takich nadużyć.
Pierwszy przypadek związany jest z producentem bielizny Victoria's Secret. Firma ta lubi szokować i często promuje swoje produkty, odwołując się do kobiecej seksualności, pojmowanej raczej w prymitywny sposób. Swojego czasu wypuściła ona linię bielizny i akcesoriów pod nazwą PINK, na których były takie nadruki, jak Unwrap Me (rozpakuj mnie), Wild (dzika) albo Sure Thing (pewnie, że tak).
Linia produktów PINK wywołała reakcję inicjatywy FORCE: Upsetting Rape Culture, której celem jest walka ze zjawiskami kulturowymi poniżającymi kobiety.
Działacze FORCE stworzyli fikcyjne produkty w postaci bielizny z takimi napisami, jak No Means No (nie znaczy nie) albo Ask First (najpierw spytaj). Wypuścili też podrobioną informację prasową i uruchomili kampanię w mediach, robiąc wrażenie, że firma Victoria's Secret rzeczywiście wypuściła nową linię produktów z innymi hasłami.
Wiele osób się nabrało, a niektórych rozczarował fakt, że takiej bielizny nie da się kupić.
Sprawa szybko się wyjaśniła, ale firma Victoria's Secret zaczęła dopatrywać się w działaniu aktywistów naruszenia swojego znaku towarowego. Opierając się na tym, zaczęła ona występować do firm hostingowych i serwisów internetowych o usuwanie treści związanych z kampanią FORCE.
Próba cenzury była udana. Facebook usunął z wyników wyszukiwania stronę, do której producent bielizny zgłosił zastrzeżenia. Pinterest wystąpił natomiast do działaczy FORCE o taką zmianę danych w profilu, aby nie było wątpliwości, że inicjatywa nie jest połączona z marką Victoria's Secret. Tak czy owak udało się ograniczyć zasięg kampanii FORCE, a wszystko dzięki własności intelektualnej i notice and takedown. Szczegóły w tekście pt. Victoria's Secret Uses DMCA To Suppress Public Criticism of their Products.
Drugi ciekawy przypadek nadużycia notice and takedown dotyczy dwóch amerykańskich rzeźbiarzy (Claesa Oldenburga oraz Coosje van Bruggena), którzy wystąpili do Wikipedii z żądaniem usunięcia... zdjęć swoich rzeźb.
Prośba była nietypowa, bo chodziło o rzeźby ustawione w przestrzeni publicznej, znajdujące się m.in. w UK, Hiszpanii, Niemczech i Holandii. Prawo tych krajów generalnie pozwala na fotografowanie dzieł w przestrzeni publicznej i udostępnianie tych zdjęć.
Problem w tym, że Wikipedia ma serwery w USA i działa na podstawie prawa amerykańskiego, w którym nie przewidziano stosownych wyjątków. Rzeźbiarze mogli się zatem domagać usunięcia zdjęć, powołując się na swoje prawo do kontrolowania reprodukcji dzieła (zob. American Sculptor Issues Takedown Notice to Wikipedia).
Opisana wyżej sprawa pokazuje, jak absurdalne może być prawo autorskie, w którym nie przewidziano odpowiednich wyjątków. Czy w USA wystarczy postawić rzeźbę, aby danego fragmentu przestrzeni nie wolno było fotografować? Cóż... na to wychodzi.
Podziękowania dla Winstona Smitha za zwrócenie uwagi na opisane sprawy.
Czytaj także: Niszczycielka fresku "Ecce Homo" chce pieniędzy za prawa autorskie
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|