Rozproszona infrastruktura i szyfrowanie treści mają zapewnić, że nowa wersja Megaupload będzie odporna na "gwałcenie" danych użytkowników przez władze - uważa Kim Dotcom, założyciel Megaupload. Mimo oczekiwania na ekstradycję do USA wciąż planuje on reaktywację usługi do przechowywania plików.
reklama
Amerykański sąd uznał niedawno, że amerykański proces przeciwko Megaupload może się rozpocząć, ale nadal nie jest pewne, kiedy założyciel Megaupload Kim Dotcom może być przekazany do USA. Kwestia jego ekstradycji nieco się skomplikowała po ujawnieniu nieprawidłowości po stronie władz, takich jak nalot na podstawie nieważnego nakazu oraz nielegalne szpiegowanie Kima Dotcoma.
Czytaj: Megaupload: Sąd oddala wniosek o wycofanie zarzutów. Jest sposób, aby zacząć proces
Niezależnie od tego Kim Dotcom pracuje nad nową wersją Megaupload, którą nazwał po prostu Mega. Dotcom od dawna mówił, że nowa usługa będzie oferowała m.in. integrację z różnymi aplikacjami, a także szyfrowanie. Więcej na ten temat Dotcom ujawnił wczoraj w wywiadzie dla Wired (zob. Megaupload Is Dead. Long Live Mega!).
Pliki w nowym Mega mają być szyfrowane jednym kliknięciem, ale jeszcze na komputerze użytkownika. Klucz deszyfrujący nie będzie przechowywany na serwerach Mega, zatem nawet administratorzy Mega nie będą mogli dostać się do danych. Ktokolwiek te dane przejmie, nawet jeśli będą to władze lub cyberwłamywacze, będzie dysponował tylko wersją zaszyfrowaną, czyli niczym.
Użytkownicy uzyskają dzięki temu prywatność, a Mega będzie odporny na ataki prawne. Nie da się przecież postawić zarzutu ułatwiania naruszeń praw autorskich, jeśli nie wiadomo, jakie dane są przechowywane.
Mega będzie też korzystać z rozproszonej infrastruktury, przechowując dane na serwerach w różnych częściach świata. Utrudni to przejęcie danych władzom przy nalocie, a takie przejęcie danych może być bardzo krzywdzące dla absolutnie uczciwych ludzi.
Zauważmy, że dane przejęte już przez FBI po nalocie na Megaupload nie zostały do tej pory zwrócone użytkownikom, a przecież są wśród nich pliki bezcenne dla niektórych ludzi. Są to cyfrowe pamiątki (np. zdjęcia, materiały wideo) albo efekty czyjejś pracy (dokumenty, materiały multimedialne). Władze nie tylko je zabrały, ale nawet chciały ich zniszczenia, dochodząc do wniosku, że do śledztwa wystarczą dane, które FBI sama sobie zgrała z serwerów. Byłoby to również zniszczenie części dowodów w sprawie Megaupload, co może dodatkowo oburzać.
W ostatnich dniach również twórcy The Pirate Bay zapowiedzieli sięgnięcie po usługi chmurowe oraz szyfrowanie, aby uczynić popularną stronę z torrentami odporną na naloty.
Być może obserwujemy początek nowego trendu w świadczeniu usług "wrażliwych na ataki prawne" (co wcale nie znaczy "nielegalnych"). Można się jedynie obawiać, że w tej sytuacji lobbyści zaczną znów podszeptywać politykom, jak walczyć z tym trendem. Politycy mogliby wpaść na przykładowo pomysł... zdelegalizowania szyfrowania. Brzmi to absurdalnie, ale politycy na zlecenie przemysłu rozrywkowego robili już różne rzeczy i nie byłoby niczym dziwnym, gdyby ktoś taką propozycję wysunął.
Czytaj: Koniec z nalotami na The Pirate Bay! Piraci uciekają w chmury
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|