W przyszłości pojawi się możliwość pobrania nawet najstarszych tweetów z Twittera. Podobno jest zapotrzebowanie na tę usługę, ale przyznajmy jedno - to tylko robienie wrażenia, że mamy pełną kontrolę nad swoimi danymi.
reklama
Dziś na blogu Bits czytamy, że szef Twittera Dick Costolo obiecał w czasie spotkania z dziennikarzami New York Timesa udostępnienie usługi, która pozwoli użytkownikom na pobranie wszystkich swoich tweetów. Obecnie Twitter pozwala na przeglądanie ograniczonej liczby ostatnich tweetów, ale Castolo chce, byśmy mogli pobrać wszystkie z nich, nawet te pamiętające czasy MySpace (zob. Twitter Is Working on a Way to Retrieve Your Old Tweets).
Oczywiście czytanie tweetów z 2006 roku może być na swój sposób zabawne. Może to być również ciekawy materiał badania nastrojów społecznych i tym podobnych zjawisk, gdyby oczywiście te tweety były dostępne publicznie. W chwili obecnej Costolo myśli tylko o pobieraniu danych na własny użytek.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Twitter jest kolejnym graczem, który chce dać swoim użytkownikom poczucie kontroli nad danymi. To dobre, ale nie jest to wielki przełom, bo po co komu stare tweety na twardym dysku?
Pod koniec 2011 roku ojciec internetu Tim Berners-Lee skrytykował Facebooka i inne serwisy społecznościowe za oddzielanie treści tworzonych przez internautów od reszty sieci web. Przez to sieć dzieli się na zamknięte silosy informacji, a ludzie przestają korzystać z uniwersalnego miejsca dla informacji.
Nieco wcześniej Facebook wprowadził możliwość pobrania na komputer własnych danych, takich jak wpisy i zdjęcia. To było właśnie robienie wrażenia, że użytkownicy mają coś w rodzaju kontroli nad swoją informacją. Możesz sobie dane pobrać na twardy dysk, ale... co z tego? Nic. Nic z tego nie wynika. Dane na twardym dysku można sobie tylko trzymać, podobnie jak stare tweety.
Dochodzimy do sedna sprawy. Sama możliwość pobrania swoich danych z serwisu społecznościowego nie daje nic. Dopiero możliwość ich pobrania i łatwego wprowadzenia do innego serwisu byłaby przełomowa. Idealnie byłoby wówczas, gdybyśmy mogli zabrać swoje dane z jednego serwisu społecznościowego, aby już po chwili mieć je w innym serwisie. Mogłoby się to odbyć nawet bez pobierania danych na komputer.
Na marginesie warto dodać, ze Google czeka na eksport danych z Facebooka do innych usług, ale tutaj postępu nie widać.
Oczywiście udostępnienie funkcji pobierania danych jest pierwszym krokiem na drodze do ich przenośności. Teoretycznie jednak giganci mogliby zadbać o przenośność lepiej. Możemy sobie wyobrazić np. współpracę Twittera z Facebookiem lub Facebooka z Google, która doprowadziłaby do powstania narzędzi migracji pomiędzy Twitterem a Facebookiem lub Facebookiem a Google+. Oczywiście to tylko teoria. Praktycznie każdy chciałby mieć użytkowników tylko dla siebie.
Inna sprawa, że nawet pełna przenośność danych nie zmieniłaby dzisiejszego charakteru serwisów społecznościowych. Posługując się metaforą Tima Bernersa-Lee, możemy powiedzieć, że po wdrożeniu tej przenośności możliwe byłoby transportowanie danych z jednego silosu do drugiego, co nie jest tak praktyczne, jak "uniwersalna przestrzeń informacji".
Cóż... taka uniwersalna przestrzeń ma tę samą wadę, co pełna przenośność. Nikt nie uważa, aby praca nad nią była opłacalna. To smutne, ale na pocieszenie będziemy mogli sobie pobrać stare tweety.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|