Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Zdaniem Stowarzyszenia ACTA wymierzona jest w osoby, które osiągają korzyści majątkowe w wyniku udostępniania własności intelektualnej, co do której nie posiadają praw. Celem umowy nie jest walka z pojedynczymi internautami.

Stowarzyszenie Autorów ZAiKS wydało komunikat prasowy, w którym odnosi się do zamieszania wokół traktatu ACTA, który Polska zapewne w najbliższy czwartek podpisze. Jego zdaniem obecna sytuacja jest wynikiem nieznajomości proponowanych przepisów (przypomnijmy, że przez większość procesu powstania traktatu jego treść pozostawała niedostępna dla zdecydowanej większości osób) oraz pewnej nadinterpretacji zapisów.

Czytaj więcej: Wszystko o ACTA (2008-2012)

ZAiKS podkreśla, że w powszechnym odczuciu ACTA wymierzona jest w rozpowszechnianie twórczości chronionej prawami autorskimi w internecie. Tymczasem obowiązujące w Polsce od roku 1994 ustawa o prawach autorskich i prawach pokrewnych przewiduje urzędowe ściganie z urzędu aktów piractwa i karę w maksymalnej wysokości 5 lat pozbawienia wolności. Powstała ona z myślą o twórczości analogowej, nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by zapisy te stosowane były także i w odniesieniu do internetu. To, że na orzeczenie nie zdecydował się żaden sąd, jest już inną kwestią.

Organizacja stoi na stanowisku, że ani ACTA, ani polskie przepisy nie mają na celu ścigania indywidualnych konsumentów muzyki czy filmów. Celem jest działalność, która nastawiona jest na osiąganie przychodów z tytułu rozpowszechniania materiałów, co do których nie posiada się odpowiednich praw. Autorom zależy przecież na tym, by ich twórczość docierała do jak najszerszych kręgów społeczeństwa! - pisze ZAiKS.

Szeroko dyskutowaną kwestią związaną z piractwem są pieniądze, a dokładniej rzecz ujmując straty, jakie rzekomo twórcy muzyki, filmów czy gier komputerowych ponoszą w wyniku działalności internautów. Nikt jednak dokładnych wyliczeń nigdy nie podał, a same sądy wielokrotnie kwestionowały przyjmowane założenie, że każdy pobrany plik równa się stracie. ZAiKS twierdzi, że chodzić może o setki milionów złotych utraconych przez autorów. Ostatecznie stratny jest także (na podatkach) Skarb Państwa.

Czytaj także: ACTA: Allegro sceptyczne

W komunikacie prasowym podkreślono ponadto znaczenie niektórych zapisów, które zdaniem ZAiKS-u powinny uspokoić sytuację. Chodzi mianowicie o to, że swobodę określenia właściwego sposobu wprowadzania w życie postanowień umowy w ramach własnego systemu prawnego i praktyki pozostawia się poszczególnym państwom oraz nie nakłada na Stronę wymogu ujawniania informacji, sprzecznego z jej prawem, ani informacji poufnych, [co mogłoby być] sprzeczne z interesem publicznym.

Krzysztof Lewandowski, prawnik Stowarzyszenia, podkreśla, że celem ACTA jest stworzenie takich samych regulacji dla własności cyfrowej, jakie istnieją już dla analogowej. Nie powinna być więc ona zaskoczeniem. Dodał, że pojedynczy autorzy nie są w stanie samodzielnie dochodzić swoich roszczeń ze względu na rozproszenie naruszeń oraz brak możliwości zidentyfikowania osoby naruszającej własność.

Dlatego też konieczne jest - jego zdaniem - stworzenie organu, który mógłby szybko zidentyfikować, czy do naruszenia prawa by doszło. Obecnie obowiązujące procedury (jak chociażby możliwość zażądania, aby sąd w ciągu trzech dni wydał postanowienie o zabezpieczeniu dowodów), wydają się nieskuteczne.

ZAiKS jest więc za przystąpieniem Polski do ACTA.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: ZAiKS, PAP



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR