Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Obecny rynek bankowości wirtualnej nie nasycił się nawet w połowie. Potencjał oceniany na 5 mln ludzi chcą zagospodarować nowi gracze, którzy właśnie rozpoczęli działalność lub zrobią to w przyszłym roku. Czy tradycyjnym instytucjom grozi marginalizacja?

robot sprzątający

reklama


Debiut BGŻ Optima, zapowiedź startu Alior Sync oraz plany uruchomienia Zuno przez Raiffeisen to symptomy ofensywy e-banków. Póki co w Polsce działa sześć takich podmiotów, ale nie wszystkie mają jednakowy profil.

Największe, czyli mBank, Inteligo, są instytucjami uniwersalnymi – kierują ofertę do wszystkich i mają szeroki wachlarz produktów o różnym charakterze. Getin Online oraz BGŻ Optima to maszynki do gromadzenia depozytów dla swoich spółek-matek. Toyota Bank opiera się na dwóch filarach: samochodowym (kredytuje zakup pojazdów) i oszczędnościowym (zebrane pieniądze przeznacza na produkcję aut). Volkswagen Bank skupia się na finansowaniu zakupu i leasingu aut (stanowi to 90 proc. portfela kredytów), choć też ma atrakcyjnie oprocentowane lokaty. Mniejsze instytucje świadome własnych ograniczeń celowo pozycjonują się jako banki drugiego wyboru.

Świetlana przyszłość

W przyszłym roku segment bankowości wirtualnej powiększy się o dwa podmioty i będzie obsługiwać ponad 4 mln osób. Obecnie co 10 rachunek osobisty w naszym kraju prowadzi bank internetowy. Wkrótce wskaźnik ten za sprawą zmiany strategii Inteligo, dalszego przyrostu mBanku, Getin Online oraz startu Sync i Zuno zdecydowanie się poprawi.

Podobnie może być z lokatami, lecz trudno nawet w przybliżeniu oszacować, jaką ich część zagospodarują e-banki, bo większość z nich odmawia podania danych dotyczących stanu posiadania. Można się jednak spodziewać, że gdy znikną produkty antybelkowe, Polacy zainteresują się zwykłymi depozytami, a w tym elemencie gracze wirtualni należą do najbardziej atrakcyjnych, bo nie dość, że oferują najwyższe stawki na rynku, to coraz częściej pozwalają założyć lokatę bez otwierania ROR-u.

Jak długo będzie rosnąć segment wirtualny? Według Wojciecha Sobieraja, prezes Aliora, grupa docelowa (Polacy w wieku 20-35 lat korzystający z internetu i nowoczesnych technologii w celach związanych z bankowością, ale nie do końca zadowoleni z istniejących rozwiązań) liczy 5 mln ludzi. Obecnie z usług podmiotów działających tylko w internecie korzysta ok. 3,6-3,7 mln osób. Potencjał rozwojowy jest więc ogromny. Część tortu chcą zdobyć Alior Sync i BGŻ Optima, które w ciągu czterech lat zamierzają pozyskać łącznie 1,1 mln klientów. Miejsce dla nowych graczy więc się znajdzie.

Swoje, na pewno, zbierze posiadający najszerszą, najbardziej zróżnicowaną ofertę instrumentów finansowych mBank, który jako pierwszy w Polsce udostępnił aplikację do bankowości mobilnej na iPada. Kanał ten również ma przed sobą ciekawe perspektywy, gdyż – jak wynika z badania Homo Homini z czerwca br. – korzysta z niego zaledwie 3,5 proc. (850 tys.) Polaków, a właścicieli smartfonów i tabletów będzie przybywać. Segment ten czeka bardzo dynamiczny wzrost w nadchodzących kwartałach. Rok 2012 będzie rokiem tabletów, a wiec również rokiem bankowości mobilnej – uważa szef mBanku Paweł Kucharski. Kierowany przez niego podmiot od lat należy do liderów w pozyskiwaniu odbiorców, choć w tym roku znacznie przyhamował, np. w liczbie sprzedanych ROR-ów (wynik po trzech kwartałach to 120 tys., rok temu – 188 tys.).

Dużo gorzej radzi sobie Inteligo, który otwiera kwartalnie po kilka tysięcy kont, ale i tak może poszczycić się drugim za mBankiem wskaźnikiem użytkowników mbankingu – odpowiednio: 36,8 proc. oraz 36,8 proc. (dane pochodzą ze wspomnianej analizy Homo Homini). We wrześniu wirtualna odnoga PKO BP zmieniła obraną w połowie 2010 r. strategię, która zakładała zdobycie 1 mln klientów w 2,5 roku. Teraz zamierza skupić się na części depozytowej oraz udoskonalać internetowy interfejs, ułatwiając i upraszczając otwieranie i obsługę produktów.

Należy spodziewać się dalszego przyrostu Getin Online, który w 11 miesięcy od startu przekonał do swoich bardzo wysoko oprocentowanych kont, lokat i polisolokat 200 tys. ludzi, czyli niemal tyle samo, co mBank w 12 miesięcy (204 tys.).

Trzeba dać coś ekstra

Pojawienie się kolejnych banków wirtualnych zwiększy konkurencję i presję cenową, windując stawki odsetek na rachunkach i lokatach. Konsument bankowości zdalnej zwraca bowiem uwagę przede wszystkim na koszty, a w tym segmencie są one żadne lub bardzo niskie. Nowi uczestnicy będą więc musieli zaproponować ponadprzeciętne warunki, żeby zyskać odbiorców. Jest to niemal żelazna zasada dla każdego startującego podmiotu, a w przypadku bankowości internetowej zauważalna znacznie bardziej, ponieważ jej klienci przyzwyczaili się do darmowych lub bardzo tanich usług – mówi Michał Sadrak z Open Finance.

Jeśli jednak nowi gracze chcą stać się opcją pierwszego wyboru albo odbić kontrahentów konkurencji, wysokie procenty mogą nie wystarczyć. Poza niską ceną usług i atrakcyjnymi depozytami konieczne będą nietypowe i nowoczesne rozwiązania – twierdzi analityk.

Wydaje się, że świetnie rozumieją to menedżerowie z Aliora, którzy na pierwszą połowę przyszłego roku zapowiedzieli start Sync – projektu, który już został okrzyknięty mianem „banku 3.0”. Oprócz nowoczesnych kanałów komunikacji (np. wideorozmów, Facebooka), innowacyjnych rozwiązań (np. płatności bezdotykowych za pomocą komórek), maksymalnej dostępności z poziomu urządzeń mobilnych i w pełni zdalnej obsługi instytucja stawia na zaspokajanie „pozabankowych” potrzeb klienta. Sync chce pomagać nie tylko w planowaniu domowego budżetu, oszczędzaniu czy inwestowaniu, ale również organizowaniu rozrywki i efektywnym wydawaniu pieniędzy poprzez doradztwo w wyborze np. wycieczki czy dostawcy prądu albo pomoc w załatwieniu biletu na koncert bądź sprowadzeniu auta z zagranicy.

Austriackie znaki zapytania

Czym zaskoczy Zuno? Na razie niespecjalnie wiadomo. Pewne jest, że Austriacy skoncentrują się na pozyskiwaniu oszczędności dla głównej spółki, czyli Raiffeisena, oraz że firmą pokieruje Krzysztof Kowalski jako dyrektor generalny. Kowalski jest absolwentem zarządzania i marketingu na Politechnice Śląskiej oraz MBA na SGH. Wcześniej przez prawie dziewięć lat pracował w MultiBanku i Getinie, rozwijając nowe kanały dystrybucji.

Nie chce zdradzić wysokości oprocentowania depozytów ani innych szczegółów. Czy w sytuacji, gdy bank nie dysponuje instrumentami kredytowymi ani ubezpieczeniowymi i ma wąski wachlarz poczynań akwizycyjnych, zaproponuje rekordowe odsetki albo chociaż znajdzie się w rynkowej czołówce? Przykład Słowacji, gdzie Zuno funkcjonuje od roku, pokazuje, że nie musi tak być. Tam przedstawione na starcie stawki nie należały do najwyższych, choć trzeba wspomnieć, że panowała mniejsza niż u nas konkurencja. Stawiamy na dostępność, prostotę i łatwość użytkowania systemu transakcyjnego – mówi dyrektor, lecz unika deklaracji, czy bank stworzy specjalne aplikacje pod urządzenia mobilne.

Od szefa nowego gracza trudno też dowiedzieć się, kiedy dokładnie zacznie funkcjonować Zuno (data została ustalona) oraz jak będzie wyglądać oferta. Przypuszczalnie można spodziewać się ROR-u w dwóch wariantach – tak jak w Czechach i na Słowacji. Tam klient, wybierając darmowe konto z przelewami, płaci za kartę i wypłaty z bankomatów. W wersji abonamentowej do rachunku podpięta jest m.in. usługa autopilota utrzymująca zdefiniowane przez użytkownika saldo na rachunku bieżącym i oszczędnościowym poprzez automatyczne przelewanie nadwyżek.

Za wcześnie, by mówić o konkretach, ale rozwiązania nie będą się mocno różnić od tych wdrożonych w krajach sąsiednich. Są zaplanowane pewne modyfikacje wynikające ze specyfiki polskiego rynku, struktury panującej u nas konkurencji – tłumaczy Kowalski. Jedną z tych różnic będzie obsługa wyłącznie w modelu direct, podczas gdy w Czechach i na Słowacji działa po kilka stacjonarnych oddziałów Zuno. – Nie wykluczamy jednak, że w przyszłości w wyniku rozwoju oferty czy zmiany strategii pojawi się kilka naziemnych placówek. Kowalski zapytany o cele sprzedażowe i finansowe również unika jasnej odpowiedzi: Plany są ambitne. Mamy zamiar zostać znaczącym graczem sektora internetowego.

Tak jak w innych państwach regionu, Zuno będzie działać w naszym kraju na mocy jednolitego paszportu europejskiego, co oznacza, że będzie jedynie oddziałem zagranicznej instytucji finansowej, a nie odrębną, zarejestrowaną w Polsce spółką. Zamiast KNF-owi, podlegać będzie austriackiemu FMA, a jego depozyty gwarantować będzie odpowiednik naszego BFG (w Austrii jest pięć takich organizacji). Dyrektor generalny zagranicznego oddziału podlega bezpośrednio wiedeńskiemu zarządowi.

Zagłady nie będzie

Co z tradycyjnymi podmiotami? Z jednej strony nie muszą się one obawiać odwrotu kontrahentów, bo z elektronicznego kanału dostępu od lat korzysta stała liczba osób. Wskaźnik bankowości online utrzymuje się na poziomie 59 proc. i nic nie zapowiada jego gwałtownego przyrostu.

Z drugiej strony rozwój segmentu wirtualnego postępuje. W dorosłość wkraczają kolejne roczniki, dla których internet i gadżety elektroniczne są naturalnym środowiskiem. Coraz więcej starszych osób przekonuje się do załatwiania spraw bez wychodzenia z domu, następuje zmiana mentalności. Rozwijana jest infrastruktura teleinformatyczna. Wymusi to na bankach uniwersalnych ciągły rozwój elektronicznych kanałów dostępu – przewiduje Sadrak. Jego zdaniem stacjonarne placówki będą realizować bardziej skomplikowane operacje, np. udzielać kredytów hipotecznych. Bankowi fachowcy twierdzą, że postępująca konsolidacja sektora sprawi, że rywalizacja przeniesie się na grunt programów emerytalnych, długookresowych planów oszczędzania i hipotek.

Maciej Kusznierewicz, Skarbiec.Biz

Czytaj także: Bankowość elektroniczna: Polska w ogonie, ale nadrabia


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *