Firma rozwiewa częściowo wątpliwości co do przyszłości systemu operacyjnego webOS - nie zamierza się go pozbywać, do czego zostanie on ostatecznie wykorzystany, pozostaje jednak otwartą kwestią.
Przyszłość systemu operacyjnego webOS, kupionego przez Hewletta-Packarda wraz z firmą Palm w kwietniu zeszłego roku za 1,2 mld dolarów, wciąż jest nieznana. W połowie sierpnia amerykański koncern ogłosił, że rezygnuje ze sprzętu działającego w oparciu o zakupiony system. On sam miał jednak być dalej rozwijany. Tablety i smartfony z logo HP nie zdobyły uznania konsumentów. Do czego więc może przydać się webOS?
Na to pytanie odpowiedzi nie znają chyba nawet w siedzibie HP. Wśród znawców branży krążą różne plotki. Mówi się o możliwej sprzedaży systemu, a także o likwidacji działu. Przy webOS pracuje około 500 pracowników, w przypadku całkowitej rezygnacji z projektu musieliby oni albo znaleźć sobie nowe miejsce w ramach HP, albo też nowego pracodawcę. Koncern kilkukrotnie podkreślał, że system dalej będzie rozwijać.
Otwartą kwestią jest jednak, na ile można wierzyć tym zapowiedziom. Zwłaszcza, że Hewlett-Packard wycofał się w tym tygodniu z planu wydzielenia lub sprzedaży działu komputerów osobistych. Nie można wykluczyć, że w obliczu braku zastosowania dla webOS projekt zostanie, w ten czy inny sposób, zakończony. Firma i tak już wydała kilkaset milionów dolarów na jego realizację, nie licząc kosztów zakupu Palma.
Todd Bradley, dyrektor działu komputerów osobistych, zapewnił w rozmowie z Bloombergiem, że wszelkie plotki sugerujące rezygnację przez HP z mobilnego systemu operacyjnego nie mają żadnych podstaw. Firma nie będzie po prostu dalej inwestowała w sprzęt o niego oparty. Ostateczna jego przyszłość rozstrzygnąć się ma jednak w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*