Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Hadopi: Wielu piratów ostrzeżonych, niewielu ukaranych

04-10-2011, 07:56

Setki tysięcy Francuzów dostało ostrzeżenia od agencji Hadopi, która ma wyłapywać sieciowych piratów. Kary grożą jednak tylko kilkudziesięciu z nich. Czy to naprawdę oznacza, że internauci przestraszyli się możliwych kar i zrezygnowali z wymieniania się plikami w sieci?

Francja jest często podawana jako przykład kraju, w którym wprowadzono drakońskie przepisy w celu walki z piractwem. Te przepisy to tzw. prawo Hadopi. Na jego mocy identyfikuje się osoby wymieniające się muzyką i filmami w sieci, po czym wysyła się do nich ostrzeżenia. Po zignorowaniu dwóch ostrzeżeń internaucie grozi odcięcie od internetu na miesiąc oraz kara finansowa do 1500 euro. 

Odpowiedzialna za realizację tych przepisów agencja Hadopi wydała ostatnio raport podsumowujący jej działalność. To istotna garść informacji dotyczących tego, jak naprawdę działa antypirackie prawo we Francji.

Z raportu dowiadujemy się, że w październiku 2010 rozpoczęto wysyłkę pierwszych ostrzeżeń i w ciągu kolejnych czterech miesięcy otrzymało je niecałe 471 tys. abonentów usług internetowych. Potem ponad 20,5 tys. abonentów otrzymało drugie ostrzeżenie.

Czytaj: Chcą prawnego umocnienia dzielenia się plikami

Oczywiście na tym wysyłka się nie skończyła. Na początku ubiegłego miesiąca liczba internautów po pierwszym ostrzeżeniu wzrosła do 650 tys., a liczba osób po drugim ostrzeżeniu do 44 tys. Liczba osób, które zignorowały obydwa ostrzeżenia, wynosi zaledwie 60 (zob. także 60 French ISP Account Holders On Their Third Strike For Internet Piracy).

Można sądzić, że prawo Hadopi jest niezwykle skuteczne, skoro tysiące piratów porzuciło wymienianie się plikami, aby zdobywać muzykę i filmy wyłącznie legalnymi metodami. Zostało tylko kilkudziesięciu ideowców czy też głupców, którzy zostaną przykładnie ukarani. Czy tak?

Niekoniecznie. Możliwe, że pierwsze i drugie ostrzeżenia zadziałały całkiem inaczej, niż życzyliby sobie tego twórcy Hadopi. Po prostu użytkownicy sieci P2P mogli porzucić dotychczasowe metody pobierania plików na rzecz innych rozwiązań - usenetu, cyberlockerów itd. Możliwe też, że część osób sięgnęła po rozwiązania do ochrony prywatności (VPN).

Realizacja prawa Hadopi od początku nie przebiegała tak skutecznie, jak przewidywano. Proces ścigania piratów musiał być raz wstrzymany ze względu na wyciek informacji z firmy współpracującej z agencją Hadopi. Od początku też rozczarowywały liczby wysyłanych e-maili z ostrzeżeniami. Chyba nie bez powodu agencja Hadopi musiała wspierać swoje działania kampanią medialną.

Tymczasem złośliwi zadają pytanie, na które przemysł rozrywkowy powinien sobie odpowiedzieć. Czy od czasu wprowadzenia prawa Hadopi przychody przemysłu rozrywkowego poszybowały w górę?

Czytaj: Możliwe we Francji - rząd jako cenzor internetu


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *