Sprzedaż książek elektronicznych przewyższyła już sprzedaż tych tradycyjnych, co jednak ciekawe, papierowe publikacje także sprzedają się coraz lepiej. Mocno na boomie na e-książki korzysta firma Amazon, która jako pierwsza wprowadziła na rynek specjalny czytnik - Kindle'a. Urządzenie dostępne jest już w bardzo przystępnej cenie (najtańsze kosztuje 139 dolarów), ogromny jest także wybór darmowych książek, do których wygasły już prawa autorskie. Mimo to nie brak chętnych do płacenia za e-książki.

Czytaj także: Kindle wygeneruje co dziesiątego dolara dla Amazonu

Amerykańska firma chce iść dalej i zacząć czerpać kolejne korzyści z ogromnego zainteresowania, jakim cieszą się książki w wersji cyfrowej. Jak podaje The Wall Street Journal, Amazon prowadzi obecnie rozmowy z wydawcami książek, których celem jest poznanie opinii na temat ewentualnego uruchomienia elektronicznej biblioteki na kształt serwisu Netflix.

Użytkownicy mieliby opłacać roczny abonament, dzięki któremu zyskiwaliby dostęp do kolekcji książek. Część wydawców niezbyt entuzjastycznie miało podejść do propozycji, podkreślili oni, że mogłoby to osłabić ich relacje z tradycyjnymi sprzedawcami książek, co negatywnie odbiłoby się w ich przychodach.

Można przypuszczać, że pomysł cyfrowej biblioteki jest związany z planami Amazonu co do wypuszczenia na rynek własnego tabletu. Niektórzy uważają, że może to stać się nawet w tym roku.

Obawy te nie są nieuzasadnione. Biblioteka, aby odnieść sukces, musiałaby bowiem oferować najnowsze książki, magazyny czy też podręczniki szkolne i akademickie. Starsze książki są dość łatwo dostępne w zwykłych wypożyczalniach. Nowości kosztują i to nie mało. Powstaje pytanie, czy znaleźliby się chętni na płacenie zapewne relatywnie wysokiego rocznego abonamentu.