Serwis WikiLeaks prezentuje długą listę nagannych zachowań giganta z Redmond.
Choć WikiLeaks w ostatnim czasie zaliczyło niemałą wpadkę, demaskatorska witryna nie przestaje udostępniać nowych informacji na temat dużych korporacji oraz rządów.
Tym razem materiały pochodzące z 2006 roku wskazują na współpracę giganta z Redmond oraz tunezyjskiego ministerstwa sprawiedliwości i spraw zagranicznych. Amerykański gigant miał tam sprzedać 20 tysięcy licencji na swoje oprogramowanie, a także oferować szkolenia urzędnikom.
W tym czasie Tunezja znajdowała się pod rządami Bena Alego, a do zadań Microsoftu miało należeć także przygotowanie do cyfrowej walki z opozycjonistami (choć oczywiście nie bezpośrednio). Warto zauważyć, że udostępnione niedawno przez WikiLeaks materiały w znacznej części wydostały się na światło dzienne przez przypadek, bez wcześniejszej obróbki.
Amerykańska korporacja miała także protestować przeciwko aktualizacjom w wenezuelskim prawie, które mogły skutkować wykorzystywaniem otwartoźródłowego oprogramowania przez tamtejszych urzędników. Podobne umowy uderzające w otwarte oprogramowanie miały obowiązywać również w Tunezji oraz Tajlandii, gdzie całość funkcjonowała pod przykrywką walki z piractwem. Z ujawnionych przez WikiLeaks dokumentów można wywnioskować, że zdaniem Microsoftu promowanie otwartoźródłowych rozwiązań nie jest dobrym sposobem walki z naruszaniem praw autorskich.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.