Zapowiadało się na masowy pozew wszech czasów. US Copyright Group (USCG) miała zidentyfikować osoby, które pobrały z bittorrenta film "The Expendables". Na tej podstawie miał zostać sformułowany akt oskarżenia wobec około 23 tysięcy osób, co byłoby absolutnym rekordem. Sprawa zaczęła się jednak dla twórców filmu komplikować. Na początku sierpnia sąd w Dystrykcie Kolumbii, gdzie pozew został złożony, uznał, że sądzone przez niego mogą być tylko osoby na stałe mieszkające na tym terytorium.

>> Czytaj więcej: P2P: Nie będzie jednego pozwu dla 23 tys. osób

Oznaczałoby to w praktyce określenie miejsc zamieszkania poszczególnych pozwanych, a następnie złożenie pozwów w kolejnych stanach. W wariancie pesymistycznym mogłoby być konieczne wniesienie odpowiednich dokumentów do sądów w 50 stanach, Dystrykcie Kolumbii i na Portoryko. A to znacząco podwyższyłoby koszty całego postępowania.

Po decyzji z początku miesiąca z pozwu wykreślono 99 procent oskarżonych. Niewykluczone, że właśnie ta decyzja sądu sprawiła, że studio filmowe Nu Image, autor filmu, ostatecznie zrezygnowało z pozywania kogokolwiek, dotyczy to także osób zamieszkałych w Dystrykcie Kolumbii. Oznacza to ostateczny koniec pozwu przeciwko 23.322 osobom.

Decyzja sądu może zmienić praktykę posiadaczy praw autorskich lub też organizacji ich reprezentujących - masowe pozwy praktycznie nie wchodzą w grę, na ich wniesienie stać być może tylko największych graczy na rynkach filmowym czy muzycznym. Pozwy przeciwko pojedynczym internautom są tymczasem mało efektywne, a równie kosztowne.

Trudno raczej oczekiwać, by oznaczało to koniec tego typu spraw, jednak wielu najpierw się zastanowi, czy warto w ogóle wnosić pozew przeciwko kilku czy kilkunastu tysiącom osób, nie mając pewności, czy sąd będzie dla nich wszystkich właściwy.