Stany Zjednoczone cieszą się ze śmierci Osamy bin Ladena i w gazetach możemy przeczytać, że ludzie przekazują sobie tę informacje telefonicznie i przez internet. W rzeczywistości pierwsze informacje pojawiły się właśnie w internecie, co pokazuje, jak trudno w dobie internetu zatrzymać informację do czasu jej oficjalnego potwierdzenia.
Amerykańskie i międzynarodowe media donoszą, że Osama bin Laden nie żyje. Oznacza to zrealizowanie najważniejszego postulatu amerykańskiej "wojny z terroryzmem". W mediach czytamy o radości, przełomie, wielkiej uldze, spontanicznym intonowaniu hymnu amerykańskiego itd. Nie mniej ciekawe od tego jest prześledzenie, w jaki sposób informacja o zabiciu terrorysty wychodziła na światło dzienne.
W internecie zaczęło się wpisu na Twitterze, który zamieścił Steve Brusk z CNN. Wpis ten informował, że Prezydent USA ogłosi coś ważnego związanego z bezpieczeństwem narodowym.
Nie od razu wiedziano, o co chodzi, ale dziennikarze pilnie wezwani do pracy domyślali się śmierci Osamy bin Ladena. Przyznaje to reporter New York Timesa Brian Stelter we wpisie na swoim blogu. O tych domysłach nie mówiono od razu w telewizji, ale po mniej skrępowanym Twitterze ta informacja zaczęła się rozchodzić (zob. Brian Stelter, How the bin Laden Announcement Leaked Out).
Jeszcze gdy Obama pisał swoje przemówienie do narodu, na Twitterze pojawił się wpis Keitha Urbahna, szefa sztabu byłego sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda. Stwierdził on, że dowiedział się od wiarygodnej osoby o śmierci Osamy bin Ladena. Potem dodał, że nie wie, czy to prawda, ale jego tweet stał się bardzo popularny. Krótko potem anonimowe źródła potwierdziły informację dla reporterów telewizyjnych, którzy już nie wstrzymywali się z ogłoszeniem jej. Na oficjalne potwierdzenie przez prezydenta, że Osama bin Laden został zabity, trzeba było czekać jeszcze godzinę.
Oczywiście "Osama bin Laden" to wciąż jeden z najpopularniejszych tematów na Twitterze. Pojawiły się już tweety rozszerzające informacje o śmierci terrorysty, krytykujące media, zawierające żarty oraz nawiązujące do teorii spiskowych lub dziwnych spostrzeżeń. Czy wiedzieliście, że informacje o śmierci Hitlera również pojawiły się w mediach na początku maja, 66 lat temu?
Jeszcze jedno ciekawe zjawisko dotyczące obiegu informacji w sieci odnotował Danny Sullivan z serwisu Search Engine Land. Wrócił on wspomnieniami do ataków z 11 września 2001 r., od których zaczęła się "wojna z terroryzmem". Wówczas Google umieściła na swojej stronie głównej link do wiadomości dotyczących ataku. Firma jakby odradzała wyszukiwanie i odsyłała do konkretnych newsów, co było bardzo nietypowe i konieczne zarazem.
Dziś Google nie musi robić czegoś takiego. Wyszukiwarka szybko reaguje na wydarzenia i przeszukuje także wiadomości, blogi, tweety. Potrzebowała ona kilku godzin, aby w pełni zareagować na nowy trend, ale przecież wyszukiwarka nie może być tak szybka, jak Twitter (zob. Google & The Death Of Osama Bin Laden).
Widoczną wadą Google jest to, że najpierw odsyła ona do "informacji o informacjach", a nie do źródeł. Mimo to trzeba przyznać, że rola wyszukiwarki w podawaniu świeżych informacji zmieniła się w ostatnich latach. Celowo piszemy "wyszukiwarki", gdyż główni konkurenci Google'a nie odstają od niej znacznie w przeszukiwaniu newsów.
Poniżej film przedstawiający Prezydenta USA ogłaszającego przełom w wojnie z terroryzmem.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|