Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Milion dolarów od Google na wykrywanie cenzury

23-03-2011, 10:53

Wyszukiwarkowy gigant postanawia zainwestować w technologie pozwalające wykryć cenzurę w sieci.

robot sprzątający

reklama


Choć największa cenzura w sieci dotyczy głównie obszarów takich, jak Chiny, gdzie liderem na rynku wyszukiwania jest Baidu, Google też nie zamierza omijać tego tematu.

>>Czytaj także: Baidu planuje stworzyć swój mobilny system operacyjny

Sonda
Cenzura niektórych stron w sieci jest potrzebna?
  • Tak
  • Nie
wyniki  komentarze

Choć gigant z Mountain View na razie nie chce cenzurować swoich wyników wyszukiwania, firma wsparła naukowców z Georgia Tech milionem dolarów. Mają oni pracować nad prostymi narzędziami, które byłyby w stanie wykrywać cenzurę rządów, próby "dławienia internetu" oraz inne problemy związane z transparentnością.

Stworzone narzędzia powinny być dostępne za darmo dla każdego użytkownika sieci i mają umożliwiać na przykład sprawdzenie, czy nasz dostawca internetu filtruje w jakiś sposób przesyłane do nas treści.

Profesor Wenke Lee wskazuje, że tego typu narzędzia miałyby świetne zastosowanie między innymi podczas niedawnych wydarzeń w Egipcie. Zanim doszłoby do całkowitej blokady internetu, użytkownicy wiedzieliby, że rząd blokuje niektóre wyniki wyszukiwania czy nawet wykorzystuje popularne witryny do szerzenia propagandowych informacji (tunezyjski rząd zbierał dane użytkowników, które podawali oni podczas logowania do Facebooka).

Rozwiązania, nad którymi pracują naukowcy, mają więc w wyraźny sposób przyczynić się do uczynienia sieci bardziej transparentną, co z pewnością przez wiele państw nie zostanie pozytywnie odebrane.

>>Czytaj także: Google przyznaje: mamy problem z wydajnością Gmaila


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Ars Technica