Racjonalnym działaniem jest wybieranie takich opcji, które dają maksimum korzyści przy minimum kosztów. Taki właśnie jest streaming - najczęściej darmowy, oferuje to, co na płytach wideo lub z filmami. Nic więc dziwnego, że wytwórniom muzycznym jest z nim raczej nie po drodze.
reklama
Przez lata wymiana plików w internecie była dla przemysłu muzycznego głównym powodem rzekomych strat, jakie miał on ponosić. Publikowane cyklicznie dane zdają się jednak tego nie potwierdzać - sprzedaż muzyki jest na rekordowo wysokim poziomie, choć faktem jest, że tradycyjnych płyt kupujemy coraz mniej. W dobie sklepów internetowych z muzyką wydaje się to już przestarzałe.
Zwiększa się w sieci liczba serwisów internetowych, gdzie można kupić muzykę. Z działających na polskim rynku wymienić można Muzodajnię sieci Plus GSM (niedawno informowaliśmy o nawiązaniu współpracy przez serwis z wytwórnią Warner Music) oraz Ovi Music Store należący do fińskiej Nokii. Na muzykę w sieci stawia także EMPiK, który w tym tygodniu przejął e-Muzykę S.A.
Teraz na horyzoncie pojawił się nowy wróg - streaming. Takie przynajmniej wrażenie można było odnieść, wsłuchując się w wypowiedzi uczestników Digital Music Forum East w Nowym Jorku. W sieci nie brak serwisów oferujących w ten sposób muzykę - są wśród nich m.in. Pandora, MySpace, Spotify czy YouTube. Korzystanie z nich jest proste, a także darmowe. Nic więc dziwnego, że internauci korzystają z nich w bardzo szerokim zakresie. To oczywiście niezbyt podoba się wytwórniom muzycznym, które za każde odtworzenie utworu otrzymują znacznie mniej pieniędzy, niż gdyby został on zakupiony.
Płatne serwisy streamingowe nie cieszą się dużą popularnością. W Stanach Zjednoczonych korzysta z nich zaledwie około dwóch milionów osób - podaje PC World. Nie ma się czemu dziwić, skoro wybór bezpłatnych jest bardzo szeroki. Na całym świecie liczba abonentów wynosi około 5 procent ogólnej liczby internautów i do kilku lat pozostaje na niezmienionym poziomie - twierdzi Russ Crupnick z NPD Group.
Dodaje on, że internauta w roku 2010 słuchał muzyki średnio przez 19,7 godzin w tygodniu, rok wcześniej wartość ta wynosiła 18,5 godzin. Jednocześnie jednak spaść miała sprzedaż muzyki. W zeszłym roku zakupu miało dokonać 50 procent, podczas gdy w roku 2006 odsetek ten wynosił, według niego, 70 procent.
Nie ma się co dziwić internautom, że korzystają z takich opcji, jakie uważają za najlepsze dla siebie. Nie od dzisiaj wiadomo, że ich interesy są sprzeczne z tym, czego chciałyby wytwórnie. Jeśli te ostatnie chcą więcej zarabiać na konsumpcji muzyki w sieci, powinny szukać nowych modeli działania i przestać uznawać internautów za przestępców.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*