Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Krótki link może okazać się niebezpieczny

10-02-2011, 12:25

Najwygodniejszą metodą dzielenia się w sieci ciekawą wiadomością, zdjęciem czy klipem wideo jest skorzystanie z linków odsyłających do interesujących treści. Niestety z taką formą przekazywania informacji wiąże się ryzyko infekcji.

Lista zagrożeń stycznia wg laboratoriów ESET
fot. ESET - Lista zagrożeń stycznia wg laboratoriów ESET
Przy okazji najnowszego raportu nt. zagrożeń ESET zwraca uwagę na niebezpieczeństwo kryjące się za skróconymi linkami. Zbyt długie odsyłacze łatwo skrócić dzięki specjalnym serwisom, takim jak TinyURL, Tnij.org i in. W ten sposób linki, które jeszcze przed chwilą miały trzy linijki, przybierają bardziej kompaktową formę i można je wykorzystać choćby na Twitterze, gdzie priorytetem jest zmieszczenie się w limicie 160 znaków. Niestety skrócone linki to kolejna furtka, którą mogą wykorzystać cyberprzestępcy.

Pod koniec ubiegłego roku zwracali już na to uwagę eksperci firmy BitDefender. Przeprowadzony przez nich eksperyment wykazał, że 97% użytkowników Facebooka i Twittera bez zastanowienia korzysta z zamieszczanych tam odnośników, nie sprawdzając ich uprzednio pod kątem bezpieczeństwa.

>> Czytaj więcej: Użytkownicy social media nie sprawdzają linków pod kątem ich szkodliwości

Według specjalistów z firmy ESET głównym problemem jest groźne przyzwyczajenie internautów do traktowania skróconych linków jako bezpiecznych, co zwiększa ryzyko wpadnięcia w pułapkę zastawioną przez cyberprzestępców. Przykładowo możliwe jest skrócenie linku, który odeśle do strony internetowej, a ta przełączy internautę do kolejnego serwisu. Po serii takich przekierowań internauta trafi na groźną stronę, o czym nie mógł wiedzieć, klikając w krótki link opublikowany przez któregoś z jego znajomych (a najczęściej przez szkodliwą aplikację, którą nieopatrznie ów znajomy zainstalował).

Jak zabezpieczyć się przed wpadnięciem w pułapkę? Jak zawsze przyda się odrobina dystansu i zwykła ostrożność. Warto skorzystać również z opcji, które oferują niektóre strony, jak np. TinyURL, umożliwiając podgląd faktycznego adresu strony docelowej. Istnieją również takie serwisy, jak surl.co.uk, które wręcz wymagają od użytkownika sprawdzenia rzeczywistego adresu i potwierdzenia, że ten na pewno chce dany link otworzyć. Nie sposób również zapomnieć o korzystaniu z oprogramowania antywirusowego, które w porę zablokuje dostęp do niebezpiecznej treści nawet po kliknięciu w ryzykowny odsyłacz.

>> Czytaj także: Na co uważać, korzystając z portali społecznościowych


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: ESET



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING