6 stycznia br. rozpoczął działalność Mac App Store - sklep z aplikacjami dla komputerów firmy Apple. Idea jest analogiczna do App Store'a przeznaczonego dla iPhone'ów, iPodów i iPadów. Część dostępnych aplikacji (łącznie jest ich około tysiąca) jest bezpłatna, za inne trzeba zapłacić (od €0,79 do €62,99). Podobnie jak poprzednie produkty firmy Steve'a Jobsa, także i ten okazał się wielkim sukcesem.

>> Czytaj więcej: Apple startuje z Mac App Store

Apple poinformowała w komunikacie prasowym, że tylko pierwszego dnia pobranych zostało ponad milion aplikacji. Jobs powiedział, że jest zdumiony zainteresowaniem, jakim cieszy się Mac App Store. Podkreślił, że duża w tym rola programistów, którzy stworzyli szereg aplikacji. Powodzenie projektu to dobra wiadomość dla obu stron. Deweloperzy sami ustalają ceny swoich aplikacji, od każdej sprzedanej Apple zatrzymuje dla siebie 30 procent.

Mac App Store to także łakomy kąsek dla wszelkiej maści hakerów. Potrzebowali oni niespełna 24 godzin od premiery, by znaleźć słabość całego systemu. Możliwe jest pobieranie aplikacji bez konieczności kupowania licencji, co oznacza wymierne straty finansowe. Problem dotyczy jednak tylko tych programów, których twórcy zastosowali jedynie domyślne zabezpieczenia antypirackie firmy Apple. Dodanie własnych zabezpieczeń uniemożliwia nielegalne pobranie aplikacji - donosi PC World.

Specjaliści ds. bezpieczeństwa nie mają wątpliwości, że wykryta luka może okazać się bardzo niebezpieczna. Skoro można w prosty sposób zdejmować zabezpieczenia, większym problemem nie będzie także wprowadzenie do takich aplikacji złośliwego kodu. Taki mechanizm funkcjonuje w komputerach pracujących na Windowsach, komputery Apple'a do tej pory raczej wolne były od tego typu zagrożeń. Teraz może to jednak ulec zmianie.