Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

OpenOffice.org zagrożony przez Oracle?

24-08-2010, 13:01

Oracle chce wstrzymania sprzedaży Androida i zapowiedziała koniec OpenSolarisa. Firma ta ma kontrolę nad Sun Microsystems, czyli głównym sponsorem pakietu biurowego OpenOffice.org. W tej sytuacji można się obawiać, że główny konkurent MS Office przestanie się rozwijać. Nadzieją na przetrwanie jest duża społeczność deweloperów skupionych wokół projektu.

robot sprzątający

reklama


Firma Oracle nie lubi otwartych produktów i może nawet działać na ich szkodę. W pierwszej połowie sierpnia do sądu w Kalifornii trafił pozew przeciwko firmie Google, która miała naruszyć aż siedem patentów dotyczących wykorzystania Javy w systemie Android. Oracle domaga się zakazu dalszego rozwoju i dystrybucji Androida, a także wysokiego odszkodowania. Firma może sobie na to pozwolić, bo w styczniu br. sfinalizowano transakcję przejęcia firmy Sun Microsystems przez Oracle.

>>> Czytaj: Wstrzymają sprzedaż Androida?

Potem była kolejna zła wiadomość. W internecie pojawiła się wewnętrzna notka dla pracowników Oracle informująca o planach firmy związanych z systemem Solaris. Wspomniano w niej, że nie będzie nowych wydań OpenSolarisa.

Mówiono nawet o tym, że "Oracle zabija OpenSolarisa", ale to nie do końca prawda. Firma nie może zmienić licencji na otwarty kod, więc wszystko, co wypracowano, pozostaje w rękach społeczności open source. Mimo to Oracle rozczarowała wiele osób.

Automatycznie nasuwa się pytanie - co będzie z otwartym pakietem OpenOffice.org, którego sponsorem jest teraz Oracle?

Nie musi być źle

Warto zaznaczyć, że w tej chwili nie ma żadnych złych sygnałów ze strony Oracle. Atmosferę niepewności wokół OpenOffice.org tworzą komentatorzy z innych stron.

Przykładowo w styczniu 2010 r. firma doradcza Software Improvement Group (SIG) wydała publikację pt. Risks in the adoption of OpenOffice.org by governmental institutions. Tytuł wyraźnie wskazuje na wnioski przedstawione w publikacji. Zdaniem SIG instytucje rządowe nie powinny przestawiać się na OpenOffice.org, bo jest to inwestycja w ciemno. Będzie trzeba przeszkolić użytkowników, przeprowadzić migrację, a potem okaże się, że projekt stanie w miejscu z powodu firmy Oracle.

Oracle rzeczywiście zachowuje się jak wróg open source, ale firma ta pozostaje sponsorem wolnodostępnego MySQL. Trzeba przy tym zauważyć, że MySQL jest w innej sytuacji niż OpenOffice.org. Z MySQL wyłoniły się inne projekty, niezależne od Oracle i mogące stanowić konkurencję, gdyby Oracle zaprzestała wspierania otwartych wydań tego oprogramowania.

W przypadku OpenOffice.org jest inaczej. Pakiet ten znajduje się w wielu dystrybucjach Linuksa i pobrały go miliony internautów. Zdaniem wielu osób jest to jedyny prawdziwy konkurent dla MS Office. 

Popularność OpenOffice może być w tym przypadku wadą i zaletą. OpenOffice nie ma zastępcy, ale wokół projektu skupiło się naprawdę wielu deweloperów. Do jego sponsorów zaliczają się takie firmy, jak IBM, Novell i RedHat. Z informacji na stronie projektu wynika, że w jego tworzeniu uczestniczy 450 tys. programistów(!).

Oracle oczywiście może zaniechać wsparcia dla OpenOffice.org, ale nie może odebrać społeczności open source tego kodu, który został już wypracowany i opublikowany. Wykorzystanie go w innym projekcie nie będzie żadnym problemem.

SIG we wspomnianej publikacji sugerowała, że instytucje planujące migrację na OpenOffice.org uzależniają się od niepewnego sponsora. W rzeczywistości jednak mogą one liczyć na ogromną społeczność. Inaczej jest w przypadku zastrzeżonego oprogramowania. Jego użytkownicy są uzależnieni od tylko jednego podmiotu - producenta.

>>> Czytaj: Nie daj się nabrać na Open Office'a za SMS


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: SIG, Ars Technica