Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Filmaster dla miłośników kina

20-07-2010, 12:35

Borys Musielak, twórca międzynarodowego serwisu Filmaster, opowiada w rozmowie z Dziennikiem Internautów, jakie są różnice między polskimi a zagranicznymi użytkownikami, jak zbudować zaangażowaną i pomocną społeczność, a także czy warto otwierać kod źródłowy swoich aplikacji.

Dziennik Internautów (DI): Napisz proszę kilka słów o sobie i opowiedz, czym jest Filmaster.

Borys Musielak (BM): Filmaster to serwis społecznościowy przeznaczony dla miłośników kina. Umożliwia prowadzenie filmowego bloga, ocenianie filmów i dyskutowanie o kinie. Ważną funkcją są generowane automatycznie spersonalizowane rekomendacje. Siebie określam jako programistę i przedsiębiorcę internetowego. Przed Filmasterem stworzyłem m.in. Grupę OSmedia - zespół obywatelskich serwisów o tematyce IT (m.in. LinuxNews.pl, OSnews.pl, jakilinux.org czy ostatnio OSblog.pl, o którym pisał Dziennik Internautów). Od kilku lat pracuję też jako konsultant w londyńskim City, ale już w sierpniu tego roku wracam z powrotem do kraju, by na cały etat rozwijać Filmastera i inne projekty.

>>Czytaj także: Kino Polska TV nabyło kolejny pakiet akcji Stopklatki

Sonda
Jak często chodzisz do kina?
  • 1-3 razy w tygodniu
  • Kilka razy na miesiąc
  • Rzadziej
wyniki  komentarze

DI: Witryn umożliwiających blogowanie o filmach i ich ocenianie nie brakuje. Skąd pomysł na tworzenie kolejnego serwisu o kinie? Chodziło o unikalną atmosferę?

BM: Przed powstaniem Filmastera nie było w polskiej sieci jednego miejsca, w którym gromadziliby się ludzie kochający kino, lubiący o nim pisać i dyskutować. Sam nie byłem w stanie odnaleźć się na istniejących portalach, do których zniechęcało mnie przede wszystkim chamstwo części użytkowników i bierność moderatorów.

Poza tym istniejące portale zaprojektowane były wokół filmów. Ja wymarzyłem sobie serwis stworzony przede wszystkim dla użytkowników, promujący ich wypowiedzi, zachęcający do dyskusji i bardzo spersonalizowany. Stąd pomysł na rekomendacje i kontekstowe dopasowywanie treści portalu (np. recenzji) do gustów jego użytkowników.

Główni programiści Filmastera. Od lewej: Adam Zieliński i Borys Musielak
fot. - Główni programiści Filmastera. Od lewej: Adam Zieliński i Borys Musielak
DI: Filmaster ma bardzo aktywną społeczność, która ocenia filmy i pisze bardzo dobrej jakości recenzje. W czym tkwi tajemnica budowania tak silnych więzów między użytkownikami?

BM: Od samego początku skupialiśmy się na pozyskaniu aktywnych użytkowników, którzy są chętni współtworzyć Filmastera. Sami też aktywnie korzystamy z serwisu, co wzmacnia wiarygodność i pomaga budować relację ze społecznością.

W pierwszych miesiącach istnienia Filmastera zaimplementowaliśmy kilkadziesiąt funkcji, o które najbardziej zabiegała tworząca się społeczność. Cały czas zresztą rozwijamy Filmastera wspólnie, konsultując się w sprawie kierunku, jaki ma obrać portal i wykorzystując dobre pomysły użytkowników. Przykładowo, w sierpniu odpalamy pierwszą edycję Plebiscytu na Najfajniejszą Postać Filmową (z licznymi nagrodami). Pomysł na taki konkurs wyszedł od jednego z użytkowników. Dodatkowo jesteśmy aktywni w miejscach, gdzie gromadzą się miłośnicy kina. Tworzymy w serwisie specjalne sekcje poświęcone ważnym wydarzeniom filmowym, jak niedawnemu toruńskiemu Tofifestowi, nad którym Filmaster objął patronat, czy nadchodzącemu właśnie festiwalowi Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu. I sami też tam bywamy. W ten sposób ściągamy na Filmastera użytkowników, o jakich nam chodzi.

DI: Wasz serwis jako jeden z nielicznych polskich startupów niedługo po starcie uruchomił także anglojęzyczną wersję. Czy zaobserwowałeś jakieś różnice między użytkownikami z Polski a zza granicy?

BM: Właściwie są same różnice. Na przykład: zagraniczny użytkownik nie jest przyzwyczajony do rejestrowania się w każdym odwiedzanym portalu. Zauważyliśmy znaczne zwiększenie aktywności po wprowadzeniu integracji z Facebookiem (który rok temu w Polsce dopiero raczkował). W międzynarodowym internecie panuje też o wiele większy ścisk - konkurencja jest znacznie większa i trudniej się przebić do świadomości internautów. Serwisy filmowe są też znacznie lepiej zindeksowane, przez co ciężej przebić się na pierwszą stronę wyników Google.

Twórca Filmastera opowiada o serwisie
fot. - Twórca Filmastera opowiada o serwisie
DI: Czy droga nowego serwisu wygląda podobnie na naszym rodzimym rynku, a może znacznie łatwiej jest znaleźć użytkowników, tworząc serwis anglojęzyczny?

BM: Początek jest podobny. Po pierwsze trzeba mieć produkt, o którym warto z jakiegoś powodu napisać. Na polskim rynku był to sam fakt pojawienia się serwisu filmowego z rekomendacjami. Na rynku zagranicznym takich serwisów było już kilka, więc trzeba było wymyśleć coś innego. Nam w zaistnieniu pomógł m.in. fakt, że kod serwisu dostępny jest na zasadach open source, a treść na licencji Creative Commons, dzięki czemu napisało o nas wielu blogerów "pro-wolnościowych", co spowodowało efekt domina. Nie zaszkodził też na pewno artykuł w Mashable.

Mimo tego rodzima wersja Filmastera jest cały czas nieco bardziej popularna, ale to powinno się zmienić jesienią, kiedy zaprezentujemy nowe innowacyjne funkcje, niedostępne obecnie w innych serwisach.

DI: Kilka miesięcy temu uwolniliście kod Filmastera, przez co, najprościej mówiąc, każdy może przygotować własną wersję serwisu, udostępniając jednak na takiej samej licencji wprowadzone w nim zmiany. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten krok?

BM: Kod uwolniliśmy tuż przed upublicznieniem wersji międzynarodowej serwisu. Po roku od tego wydarzenia widzimy zdecydowanie więcej plusów tej decyzji. Dzięki wspomnianemu buzzowi w mediach udało się pozyskać kilku deweloperów, którzy na zasadach open source zaimplementowali nowe funkcje. Przykładowo, nasz nowy przyjaciel Osama z Arabii Saudyjskiej napisał import opisów z Wikipedii, a Jakub Tlałka napisał specjalnie dla Filmastera nowy algorytm rekomendacji filmów, który pobił poprzedni o ponad 20% pod względem prędkości działania. 

DI: W czym silnik rekomendacji Filmastera jest lepszy od konkurencyjnych rozwiązań? Możesz zdradzić, jak działa?

BM: Konkurencyjne rozwiązania nie są dostępne publicznie (ich kod jest własnościowy i zamknięty), trudno mi się więc do nich szczegółowo ustosunkować. Nasz algorytm został stworzony w oparciu o dobre praktyki wypracowane przez programistów pracujących nad rozwiązaniem konkursu Netflix. To tzw. algorytm genetyczny, uczący się w miarę powiększania zbioru danych. Jakub opowiadał o nim na niedawnej Auli Polskiej. Szczegóły algorytmu każdy może natomiast zgłębić na naszym wiki, czytając jego opis i przeglądając kod, który jest otwarty i dostępny na licencji AGPLv3, czyli gotowy do ponownego wykorzystania w dowolnym projekcie. Mogę wręcz zdradzić, że nad wdrożeniem naszego algorytmu pracuje obecnie jeden z większych polskich serwisów społecznościowych na temat książek.

DI: Jakiś czas temu na blogu Filmastera napisaliście humorystycznie, że zainspirowaliście Filmweb do wdrożenia silnika rekomendacji filmów. Nie boicie się konkurencji?

>>Czytaj także: Kino internetowe z filmami za złotówkę

BM: We wspomnianym wpisie posługiwaliśmy się przykładami dwóch dużych serwisów filmowych, które zdecydowały się wprowadzić u siebie funkcje znane z Filmastera. Od tego czasu podobną strategię zapowiedział trzeci z "wielkich". Wniosek dotyczący tego, kto się boi konkurencji, zostawię czytelnikom :)

My natomiast cieszymy się, że nasze innowacyjne (przynajmniej na polskim rynku) rozwiązania znajdują naśladowców, bo oznacza to, że coś chyba robimy dobrze. A zamiast martwić się konkurencją, będziemy po prostu w dalszym ciągu wdrażać kolejne nieszablonowe pomysły. To zresztą jedyna droga rozwoju, jeśli chce się, mając kilkuosobowy zespół, konkurować ze spółkami giełdowymi z milionowym wsparciem. Wszystkim zainteresowanym rozwojem serwisu polecam śledzenie naszego bloga oraz polubienie nas na Facebooku, gdzie na bieżąco informujemy o nowościach.

DI: Dziękujemy za rozmowę!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl