iPhone 4 pojawił się w sklepach tydzień temu. Produkt cieszy się ogromnym zainteresowaniem, mówi się nawet o 2 milionach telefonów kupionych w czasie pierwszego weekendu sprzedażowego (w tym przypadku trwał on od czwartku do niedzieli). Gdy tylko urządzenie trafiło w ręce użytkowników, podniosły się głosy mówiące o problemie z sygnałem i anteną.

>> Czytaj także: 1,5 mln iPhone'ów w pierwszy dzień? 

Apple przyznała, że problem faktycznie występuje, wydała nawet instrukcję, w której opisuje, jak należy iPhone'a trzymać, by nie dochodziło do żadnych zakłóceń. Te wynikają bowiem z innego zainstalowania anteny niż w przypadku poprzednich wersji (telefon jest nią faktycznie otoczony). Problem występuje jednak, gdy w sposób naturalny trzymamy telefon.

Okazuje się, że dla niektórych jest to na tyle duży problem, że postanowili wystąpić na drogę sądową przeciwko Apple. Serwis Gizmodo informuje o przynajmniej sześciu pozwach, jakie trafiły do amerykańskich sądów, w których powodzi wskazują na problem z jakością połączeń.

>> Czytaj więcej: Wiemy, ile kosztują komponenty w iPhone 4 

Oprócz tego wskazują także na zaniedbanie, błędy w projekcie, naruszenie gwarancji dorozumianej, intencjonalne wprowadzenie w błąd, a także złe praktyki biznesowe. Zarzuty są więc poważne, sądy kilku stanów będą musiały się z nimi zmierzyć. Na celowniku znalazła się także firma AT&T, jedyny operator telekomunikacyjny w USA sprzedający iPhone'a.

Obie firmy miały wiedzieć o problemie z anteną, zanim urządzenie trafiło do sprzedaży. Informacje te zostały jednak zatajone przed konsumentami. Apple broni się, że problem z jakością połączenia będzie występował zawsze, gdy telefon będzie trzymany niepoprawnie.