Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Zgubiony iPhone 4G - dziennikarze pozwą policję?

29-04-2010, 09:32

W ubiegłym tygodniu policja przeszukała dom dziennikarza, który na łamach Gizmodo zaprezentował prototyp nowego iPhone'a. Od tygodnia trwają dyskusję na temat tego, czy policja miała do tego prawo. Prawnicy serwisu Gizmodo rozważają pozwanie stróżów prawa.

Zaginiony prototyp

Zaczęło się od tekstu pt. This Is Apple's Next iPhone, który opublikowano w Gizmodo. Przedstawiono w nim nowe urządzenie, które podobno znaleziono w jednym z barów w Redwood City. Serwisowi Gizmodo udało się potwierdzić, że jest to nowy gadżet Apple.

O tym, w jaki sposób iPhone 4G wpadł w ręce Gizmodo, można poczytać w tekście pt. How Apple Lost the Next iPhone. 18 marca jeden z pracowników Apple zostawił urządzenie w barze. Trafiło ono w ręce człowieka, który chciał oddać je właścicielowi, ale nie znalazł go już w lokalu. Zaczął się bawić iPhonem i wziął go ze sobą do domu, myśląc, że zwróci go następnego dnia.

>>> Czytaj: Chińska podróbka iPada już jest

Obudziwszy się rano, znalazca stwierdził, że jest to nowe, nieznane mu urządzenie. Próbował nawet zadzwonić do Apple, ale nie udało mu się porozmawiać z odpowiednią osobą. Ostatecznie zdecydował się na sprzedanie gadżetu serwisowi Gizmodo za 5 tys. USD.

Dziennikarze, kupując gadżet, nie wiedzieli, czy jest to autentyczny prototyp. Udało się to potwierdzić później. Dziennikarze Gizmodo zwrócili urządzenie do Apple, ale wcześniej sfotografowali je, przetestowali i opisali we wspomnianym wyżej tekście. Taka jest przynajmniej wersja wydarzeń Gizmodo. 

Przeszukanie

Opublikowanie tekstu o nowym iPhonie miało miejsce w poniedziałek 19 kwietnia. W piątek serwis CNET podał informację o tym, że dom dziennikarza Jasona Chena został przeszukany przez funkcjonariuszy jednostki REACT (Rapid Enforcement Allied Computer Team). Zajmuje się ona zwalczaniem przestępstw w rejonie Doliny Krzemowej (zob. Lost iPhone prototype spurs police probe).

Z domu Chena policja wyniosła m.in. laptopy, dwa komputery stacjonarne, dwa serwery, aparat cyfrowy, twardy dysk, iPhone'a oraz iPada.

Nie wiadomo, czy Jason Chen był traktowany jako podejrzany. CNET zwrócił jednak uwagę na to, że kalifornijskie prawo (jeszcze z roku 1872) uznaje za kradzież przywłaszczenie sobie znalezionej rzeczy, jeśli znalazca zna właściciela. Z drugiej jednak strony amerykańskie prawo gwarantuje prasie wolność wypowiedzi i nawet poufne informacje można opublikować, jeśli trafią w ręce dziennikarzy (wyrok Sądu Najwyższego z 2001 r.).

Dyskusje o prawie

W ciągu ostatnich dni w różnych serwisach publikowano materiały na temat przeszukania domu Chena. Pisali o tym m.in. Business Journall, New York Times, Wired i in. W wielu tekstach zauważono, że policja powinna szczególnie dobrze uzasadnić przeszukanie, jeśli chce sprawdzić dom dziennikarza lub newsroom. Co ciekawe, prokurator nie potrafił powiedzieć, czy doszło do przestępstwa. Wiadomo, że trwa śledztwo. W sprawę zaginionego iPhone'a uwikłało się wiele osób, których rola mogła być różna (zob. Apple asked for 'lost' iPhone criminal probe).

Do dyskusji włączyła się także fundacja Electronic Frontier (EFF). Jej zdaniem prawo stanu Kalifornia ogranicza możliwość przeszukiwania materiałów dziennikarskich, np. notatek, zdjęć, niepublikowanych tekstów. W tym przypadku mogło dojść do przechwycenia przez policję takich materiałów. Poza tym policja mogła naruszyć prawo do prywatności, które również daje szczególne prawa dziennikarzom.

>>> Czytaj: iPhone OS 4: wielozadaniowy i z folderami

Zdaniem EFF policja posunęła się za daleko, przejmując wszelkie urządzenia Chena. Funkcjonariusze powinni bowiem wykazać przed sędzią, że popełniono przestępstwo i jest solidna podstawa do tego, by sądzić, że pozyskiwane przez policję informacje mają związek z tym przestępstwem. Nie wystarczy samo stwierdzenie, że na komputerze Chena może się coś znajdzie (zob. OverREACTing: Dissecting the Gizmodo Warrant).

Ze zdaniem EFF nie zgadzają się wszyscy prawnicy. Sprawę Gizmodo komplikuje m.in. to, że istnieje podejrzenie kradzieży, a dziennikarze zapłacili komuś za otrzymane urządzenie.

Gizmodo będzie walczyć? 

Wczoraj serwis CNET podał, że prawnicy Gizmodo rozważają wniesienie pozwu dotyczącego działań policji. Trwają jednak rozmowy z policją na temat przeszukania zajętych przez policję komputerów. Być może do sprawdzenia urządzeń przez policję nie dojdzie. Przedstawiciele organów ścigania twierdzą jednak, że przed przeszukaniem dobrze zastanowili się nad tym, czy nie naruszą przepisów chroniących dziennikarzy (szczegóły w tekście Gizmodo considers suing police after iPhone raid).

Sprawa zapewne będzie miała swój dalszy ciąg. Warto zauważyć, że w tle zamieszania są jeszcze pytania innej natury. Czy rzeczywiście płacenie za prototyp jest właściwą formą działania? Czy sprawę można traktować jako naruszenie własności intelektualnej Apple? Czy Apple rzeczywiście ma tak ostrą politykę dotyczącą przecieków, jeśli jej pracownik mógł po prostu wyjść z prototypem na piwo?

>>> Czytaj: Apple wspiera raczej otwarte standardy (sic!)


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *