Gazeta Wyborcza dowiedziała się, że comScore - jeden z liderów na rynku badania internetu - zamierza wejść do Polski. Ma się to jednak odbyć poprzez akwizycję. Na celowniku amerykańskiej firmy znajduje się Gemius. Polska firma powstała w 1999 roku, jednak dopiero od 2005 naprawdę udało się jej zaistnieć. Wtedy też zaczęła badać polski internet na zlecenie spółki Polskie Badania Internetu, należącej do Onetu, Interii, Wirtualnej Polski, Agory oraz Presspubliki. Sztandarowym produktem Gemiusa jest Megapanel, badający popularność poszczególnych witryn internetowych.

>> Czytaj także: PBI zaprasza na konsultacje

Mimo że Megapanel stał się standardem badania polskiego rynku internetowego, firma boryka się z trudną sytuacją finansową. Pomimo rosnących przychodów (w roku 2008 osiągnęła 17,3 mln złotych, rok wcześniej 12,2 mln złotych), po raz ostatni była na plusie w roku 2006. Dostępne za rok 2008 dane mówią o stracie na poziomie 680 tysięcy złotych.

Jednym z wytłumaczeń jest ekspansja zagraniczna. Gemius obecny jest w 19 krajach i posiada 15 filii zagranicznych, głównie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Kierunek ten nie jest przypadkowy - duzi zagraniczni gracze nie byli w stanie zbudować tam jeszcze swojej pozycji. To właśnie zagraniczne oddziały, według informacji Gazety Wyborczej, są tym, co najbardziej interesuje inwestora.

Ma być nim comScore - amerykańska firma osiągnęła w zeszłym roku zysk na poziomie 4 milionów dolarów (rok wcześniej 25,2 mln dolarów) przy przychodach w wysokości 128 milionów dolarów. Dla naszego Gemiusa jest więc gigantem. Nie jest ona jednak zainteresowana działalnością firmy w zakresie marketingu czy technologii - te działy będą musiały zostać ulokowane w osobnych spółkach.

Liderzy polskiego internetu skarżą się, że Megapanel jest nieobiektywny, a metodologia daleka od doskonałości przez co prezentowane dane mają czasami niewiele wspólnego z rzeczywistością. Stąd decyzja o rozpoczęciu konsultacji, których celem ma być wypracowanie nowych standardów mierzenia aktywności internautów. Od wiarygodności przedstawianych danych zależą bowiem strategie marketingowe czy też wydatki na reklamę.