W sieci pojawił się tajny unijny dokument dotyczący ACTA. Zawiera on informacje na temat różnic w stanowiskach poszczególnych uczestników negocjacji, także tych dotyczących internetu. Chyba żaden z dotychczas ujawnionych dokumentów nie mówił tak wiele o tajnych rozmowach na temat niepokojącego, antypirackiego paktu.
reklama
O ACTA Dziennik Internautów pisze ostatnio regularnie. Jest to powstające właśnie międzynarodowe porozumienie antypirackie. Niepokojące jest to, że treść negocjacji na temat ACTA trzymana jest w tajemnicy przed opinią publiczną. Mimo to dopuszczono do rozmów przedstawicieli amerykańskiego przemysłu rozrywkowego, którzy potrafią proponować wprowadzanie drakońskiego prawa w imię walki z piractwem.
Twórcy ACTA są w stanie zakazywać relacji z publicznych (sic!) spotkań, ale utrzymanie całkowitej tajemnicy jakoś im nie wychodzi. Tydzień temu DI opisywał przeciek w sprawie ACTA, będący prawdopodobnie rozdziałem poświęconym internetowi. Teraz mamy kolejny przeciek i to ważniejszy niż wszystkie poprzednie. Jest nim dokument, który pojawił się pod adresem blog.die-linke.de/digitalelinke/wp-content/uploads/ACTA-6437-10.pdf.
Ten 42-stronicowy dokument Rada UE oznaczyła klauzulą RESTREINT UE (co to znaczy, możemy dowiedzieć się z tekstu pt. Jak tajne są dokumenty w sprawie ACTA). Dokument powstał w Brukseli dnia 12 lutego 2010, czyli całkiem niedawno. Zawiera tabelę porównawczą dotyczącą stanowisk USA i UE wobec takich elementów ACTA, jak egzekwowanie praw cywilnych oraz praw własności intelektualnej w "środowisku cyfrowym". Dokument miał stanowić podstawę do dyskusji "Przyjaciół Prezydencji", która odbyła się miejsce 18 lutego.
Pierwszy rozdział dokumentu dotyczy prawa cywilnego. Osoby zainteresowane rozdziałem "internetowym" powinny zajrzeć od razu na stronę 19.
Już na początku drugiego rozdziału rzuca się w oczy to, że USA nie chce mówić o znakach towarowych i prawach autorskich, ale lubi ogólne pojęcie "własność intelektualna". Może się wydawać, że to prawie to samo, ale i w tym przypadku "prawie robi wielką różnicę", bo wspomniana "własność intelektualna" to także patentowane wynalazki. ACTA może w przyszłości służyć nie tylko do ścigania takich przestępstw, jak podrabianie towarów, ale także do przeniesienia amerykańskiego myślenia o własności intelektualnej na grunt innych krajów.
Na stronie 24 dokumentu znajdziemy porównanie stanowisk dotyczących trzeciego punktu rozdziału ACTA poświęconego internetowi (to w nim mają znaleźć się zapisy zmuszające operatorów do współpracy z posiadaczami praw autorskich). Tutaj również jest wiele różnic pomiędzy stanowiskami USA, UE i innych krajów. Często dotyczą one takich słów, jak "powinien" zamiast "może", co bardzo zmienia brzmienie przepisów.
Dokument wymaga jeszcze uważnego przejrzenia. Wstępne porównanie stanowisk poszczególnych stron opublikował na swoim blogu dr Michael Geist - prawnik, który od dłuższego czasu śledzi prace nad ACTA (zob. Major ACTA Leak: Internet and Civil Enforcement Chapters With Country Positions).
Geist zwrócił uwagę na stanowisko Japonii, która mówi o odpowiedzialności dostawcy internetu, jeśli zapobieganie naruszeniom jest technicznie możliwe, a operator wie o naruszeniach.
W zakresie rozwiązań "notice-and-takedown" Kanada zwróciła uwagę na to, że powiązanie pomiędzy odpowiedzialnością strony trzeciej, a ograniczeniem odpowiedzialności dostawcy nie jest w pełni jasne. Godne uwagi jest również to, że Unia Europejska, Japonia i Nowa Zelandia nie są zainteresowane implementowaniem do swojego prawa rozwiązań amerykańskich wychodzących poza międzynarodowe traktaty. Co więcej, Unia Europejska w zakresie egzekwowania prawa proponuje raczej odszkodowania odzwierciedlające rzeczywistą szkodę, a USA dąży do odszkodowań ustawowych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|