W październiku br. Nokia, największy na świecie gracz na rynku telefonów komórkowych, pozwała firmę Apple, zarzucając jej naruszenie dziesięciu patentów, związanych głównie z technologiami komunikacyjnymi, które wykorzystywane są w iPhonie. Dziwić może, dlaczego nastąpiło to dopiero po ponad dwóch latach od premiery smartfona Apple.

Przyczyną mogą być m.in. problemy finansowe fińskiej firmy - trzeci kwartał przyniósł spadek sprzedaży, a także przychodów. Zamknięty on został stratą w wysokości 426 milionów euro. To skłoniło Nokię do podjęcia decyzji o zamknięciu sklepów, prowadzonych pod własną marką. Ich otwarcie miało poprawić wyniki sprzedaży, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Apple. Plan jednak nie wypalił.

Firma Steve'a Jobsa nie chciała pozostać dłużna. Jak poinformowano w komunikacie, Apple wniosło do sądu pozew przeciwko Nokii, w którym zarzuca firmie naruszenie trzynastu patentów. Analitycy pytani przez agencję Reuters nie mają wątpliwości, że jest to kolejna oznaka rozwijającego się konfliktu między firmami.

Nokia zdaje się wyraźnie tracić grunt pod nogami. Nie dość, że jej finanse są w znacznie gorszej kondycji niż Apple, to dodatkowo ta druga firma staje się wyraźnym liderem na rynku smartfonów. Moment ich szybkiego zyskiwania na popularności Finowie przespali. Nie można także przejść obojętnie obok faktu, że to amerykańska firma zarabia obecnie najwięcej na świecie na sprzedaży telefonów komórkowych - w pierwszym półroczu 2009 roku Apple zarobiło na czysto 2,04 mld dolarów, czyli 32 procent zysku całej branży.

Można się spodziewać, że w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych konfliktów. Wiele zależeć będzie także od tego, jakimi wynikami obie firmy pochwalą się po sezonie świątecznym, tradycyjnie najlepszym dla handlu.