W przypadku cyberataku na Stany Zjednoczone mogą zostać w odwecie użyte siły zbrojne - poinformował jeden z generałów amerykańskiej armii. USA są bowiem niegotowe do odparcia ataku w cyberprzestrzeni.
reklama
Pod koniec ubiegłego miesiąca władze amerykańskie poinformowały, że dokonano włamania do komputerów Pentagonu. W jego wyniku skradziono dane dotyczące nowego myśliwca amerykańskiej armii. W ręce przestępców wpadły projekty samolotu, a także jego wyposażenia. Najcenniejsze dane, głównie o uzbrojeniu, znajdują się na szczęście na komputerach odciętych od sieci.
Według amerykańskiej prasy nasileniu uległa w ostatnim czasie skala ataków na amerykańskie cele w cyberprzestrzeni. Takiego obrotu sprawy można było się spodziewać, gdyż już w sierpniu 2008 roku specjaliści ostrzegali, że Stany Zjednoczone nie są gotowe na wirtualne ataki. Dopiero prezydent Barack Obama zapowiedział przyspieszenie prac nad stworzeniem agencji, która miałaby zajmować się bezpieczeństwem w internecie. Zastanawiający jest jednak fakt, że najpotężniejsze państwo świata do tej pory nie miało wyspecjalizowanej instytucji, która dbałaby o sprawy bezpieczeństwa w sieci.
Ponieważ jednak budowa takiej agendy nie jest zadaniem do wykonania w ciągu tygodnia, konieczne jest podjęcie innych kroków. Jak podaje serwis Stars and Strips, w przypadku wykrycia zagrożenia w sieci mogą zostać użyte amerykańskie siły zbrojne. Generał Kevin P. Chilton dodał, że w takim wypadku obowiązywać będzie prawo konfliktów zbrojnych.
Ni mniej, ni więcej, cyberatak na Stany Zjednoczone potraktowany zostanie jak atak tradycyjny. Decyzję o użyciu wojska podejmą, jak w każdym innym wypadku, prezydent oraz sekretarz obrony na podstawie danych przedstawionych przez Pentagon.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*