Wiadomości o śmierci DRM są przedwczesne – uważają przedstawiciele RIAA. Ich zdaniem nadchodzi epoka nowych modeli sprzedaży muzyki, które nie obejdą się bez zabezpieczeń. RIAA mówi też o naprawianiu wizerunku DRM. Tymczasem o uciążliwości rozwiązań antypirackich przekonali się ostatnio fani gier wideo.
Na początku tego roku Sony BMG jako ostatnia wytwórnia z "wielkiej czwórki" zdecydowała się na uruchomienie sprzedaży muzyki bez zabezpieczeń DRM. Wydawało się wtedy, że całkowity zmierzch tego typu rozwiązań to tylko kwestia czasu. W czasie konferencji Digital Hollywood w przedstawiciele RIAA postanowili jednak uświadomić światu, że to wcale nie takie łatwe.
- Zrobiłem listę 22 sposobów na sprzedawanie muzyki i 20 z nich wciąż wymaga DRM - mówił David Hughes zajmujący się w RIAA kwestiami technologicznymi. Zwrócił on uwagę na to, że w ramach usług iTunes, Rhapsody oraz SpiralFrog nadal można kupić utwory z zabezpieczeniami DRM. Wyraźna obecność tego typu rozwiązań na rynku jest właściwie bezdyskusyjna.
Poza tym w opinii Hughesa w przyszłości coraz popularniejsze będzie sprzedawanie muzyki w modelu abonamentowym. Pozwoli to użytkownikom na zdobywanie dużej liczby utworów po stałej cenie, ale usługi tego typu będą prawdopodobnie korzystać z DRM, aby uniemożliwić słuchanie muzyki kiedy użytkownik przestanie opłacać abonament. O zainteresowaniu modelem abonamentowym mogą świadczyć choćby przecieki na temat planów Apple.
Poprawić wizerunek DRM?
W czasie konferencji mówiono też o poprawieniu wizerunku rozwiązań antypirackich. W tej chwili są one postrzegane jako rozwiązania nieskuteczne w walce z piractwem i głównie utrudniające życie uczciwym nabywcom. Hughes uważa, że trzeba stworzyć rozwiązania niezauważalne dla użytkownika, które dadzą mu dostęp do zakupionej muzyki wszędzie. Nie podał jednak przykładów rozwiązań technicznych, które mogłyby coś takiego zagwarantować.
Bardzo ciekawe słowa padły natomiast z ust Fritza Attawaya, wiceprezesa MPA. Stwierdził on, że DRM jest potrzebne aby "pokazać konsumentom ograniczenia licencji". Niestety to chyba nie gwarantuje wspomnianego przez Hughesa dostępu.
DRM atakuje graczy
W ostatnim czasie gorzki smak zabezpieczeń antypirackich poznali fani gry Mass Effect, którzy zaczęli się skarżyć na to, że wersja dla komputerów PC została zabezpieczona "ulepszonym" rozwiązaniem SecuROM.
SecuROM wymaga połączenia z internetem w trackie instalowania gry. Sprawdza czy kopia jest legalna i rejestruje produkt. Później co 5-10 dni system upewnia się, że gra nie została nigdzie legalnie opublikowana lub skopiowana. Jeśli produkt nie może być zweryfikowany SecuROM stara się to zrobić przez kolejne 10 dni. W razie niepowodzenia gra przestaje działać. System upewnia się również, że gra nie została zainstalowana więcej niż 3 razy.
Zastosowane rozwiązanie przede wszystkim rozwściecza klientów, bo praktycznie każdy jest traktowany jak pirat. SecuROM uniemożliwia też odsprzedaż gry i sprawia duże problemy osobom grającym na maszynach nie podłączonych do internetu, lub nie zawsze podłączonych (np. laptopy). Co prawda firma obiecuje ulepszenie systemu i uruchomienie centrum pomocy, ale w internecie pojawia się już wiele wezwań do zbojkotowania gry.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|