We Francji wstrzymano prace nad systemem, gromadzącym informacje o obywatelach. Pojawiły się bardzo poważne wątpliwości, czy nie narusza on prywatności i życia osobistego Francuzów.
Decyzję francuskiego rządu o wstrzymaniu prac nad systemem Ardoise ogłosiła minister spraw wewnętrznych Michèle Alliot-Marie. Rząd zleci wykonanie dokładnych analiz prawnych, których celem ma być stwierdzenie, czy nowy system nie wkracza zbyt głęboko w życie Francuzów. Obrońcy praw człowieka i prywatności uważają bowiem, że tak - informuje Security Standard.
Nowy system ma być elementem scentralizowanej bazy danych policji, który zasątpiłby dwa funkcjonujące obecnie oddzielnie - policji i żandarmerii. Dzięki temu wymiar sprawiedliwości zyskałby szybkie i efektywne narzędzie do zwalczania przestępczości poprzez dostęp do przeszłości kryminalnej obywateli. Jak się jednak okazuje nie tylko przestępcza aktywność może się tam znaleźć.
Jak bowiem wynika choćby z doniesień organizacji Odebi, system może gromadzić także informacje głęboko wkraczające w życie prywatne Francuzów. Istnieje bowiem możliwość, podczas tworzenia bądź aktualizowania profilu obywatela, opatrzenia go odpowiednią "etykietką".
Do wyboru są m.in. "uciekinier z domu", "bezdomny", "homoseksualista", "narkoman", "członek związku zawodowego" czy "prostytutka". Jest także miejsce na wpisanie wyznania obywatela oraz rasy. Członkowie Odebi uważają, że takie informacje nie powinny znaleźć się w policyjnej bazie danych, gdyż należą do prywatnej sfery życia obywateli.
Narodowa Komisja ds. Przetwarzania Danych Osobowych (CNIL) przypomniała także rządowi, że nie ma on zgody na gromadzenie w jednej bazie danych informacji pochodzących z różnych systemów.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.