Według Erica Schmidta, jednego z szefów Google, przejęcie kontroli przez koncern z Redmond nad Yahoo może mieć negatywne konsekwencje dla branży internetowej. Microsoft przejmuje już bowiem firmy zajmujące się reklamą, co w połączeniu z silną marką, jaką jest Yahoo może znacznie wzmocnić pozycję koncernu na rynku - informuje BBC.

Schmidt przypomina, że Microsoft w Europie nadal ma poważne problemy związane z wykorzystywaniem swojej pozycji monopolistycznej. Komisja Europejska dwukrotnie ukarała koncern wysokimi karami, opiewającymi łącznie na prawie 1,3 miliarda euro.

Obecnie regulator prowadzi kolejne dwa postępowania, które mają wyjaśnić, czy firma nadal działa z naruszeniem europejskiego prawa o swobodnej konkurencji.

Google ma w związku z tym wątpliwości dotyczące przyszłości, jaka czekać może internet, jeśli znacznemu wzmocnieniu ulegnie Microsoft. David Drummond, również z Google, powiedział wcześniej, że nie chodzi jedynie o zwykłą transakcję finansową, dzięki której jedna firma przejmie kontrolę nad drugą. Chodzi o coś więcej - o otwartość i innowację, będące podstawą rozwoju internetu.

Kwota ponad 40 miliardów dolarów, jaka została zaproponowana za przejęcie kontroli nad Yahoo wydaje się być astronomiczna. Jednak gra toczy się o wysoką stawkę - pozycję na dynamicznie rosnącym rynku internetowym, którego nie sposób już lekceważyć.

E-handel, reklama internetowa, serwisy społecznościowe czy tematyczne to dzisiaj symbole silnej pozycji w Sieci. Microsoft chce mieć w tym swój udział. Bez akwizycji nie uda mu się jednak nawiązać równorzędnej walki z największym obecnie graczem online - Google.

Yahoo jest znaną marką, dzięki której firmie z Redmond może udać się szybkie wzmocnienie swojej pozycji na tym rynku. Pod warunkiem oczywiście, że znajdzie sposób na malejącą popularność serwisu.