Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wyniki dystrybucji najnowszego albumu brytyjskiej grupy za cały październik nie wyglądają już tak pozytywnie, jak dane z pierwszych dni sprzedaży. Jedynie 38 proc. internautów zapłaciło za pobrany materiał. "Jedynie", a może "aż"?

Na początku zeszłego miesiąca muzycy z Radiohead niespodziewanie ogłosili, iż ich nowy album "In Rainbows" dostępny będzie w początkowej fazie tylko w internecie, a fani sami będą mogli zadecydować, ile i czy w ogóle zapłacą za pobrane pliki mp3.

W dniu premiery utwory pobrało ponad milionów osób, a jedynie co czwarta osoba nie chciała dać zespołowi złamanego pensa.

Informacja z jednej strony wprawiła w osłupienie koncerny fonograficzne, z drugiej zaś wywołała szerokie spekulacje na temat potencjalnych artystów, którzy w najbliższym czasie mogą podążyć śladami brytyjskiego zespołu i rozpocząć sprzedaż muzyki bez wsparcia wytwórni płytowych.

Wszystko wskazuje jednak na to, że wielki optymizm z pierwszych dni po wydaniu albumu (który udzielił się również nam) był nieco przedwczesny. Z danych firmy comStore - odpowiedzialnej za dystrybucję "In Raibnows" w Sieci - wynika, że spośród wszystkich internautów, którzy w październiku pobrali utwory, aż 62 proc. nie zapłaciło za pobrane utwory.

Z grupy pozostałych osób, które uiściły dobrowolną opłatę, 17 proc. wpłaciło 1-4 USD, 6 proc. od 4 do 8 USD, natomiast 12 proc. przeznaczyło od 8 do 12 USD. 4 proc. osób wpłaciło od 12 do 20 dolarów, pojedyncze osoby zaś wysłały jeszcze większe pieniądze.

Średnio jedna kopia albumu przyniosła dochód w wysokości 2,26 USD (średnia dla fanów, którzy dokonali wpłaty, wyniosła 6 USD). Ile razy album został łącznie pobrany, comStore nie ujawnia.

Analitycy tłumaczą duży odsetek niepłacących przyzwyczajeniem internautów do bezpłatnej muzyki, jaką oferują działające sieci p2p. Różnice między prognozami z pierwszych dni, a tymi podsumowującymi cały zeszły miesiąc, mogą wynikać z faktu, iż w pierwszej kolejności po album sięgnęli najwierniejsi fani. Możliwe, iż w następnych dniach zaczęła jednak przeważać liczba tych internautów, którzy co prawda zainteresowani są twórczością Radiohead, ale nie na tyle, aby za nią zapłacić.

Pozostaje jeszcze aspekt finansowy - mimo niewielkiego odsetka osób, które zapłaciły za album, większość zdobytych pieniędzy trafi jednak do kieszeni muzyków. W przypadku współpracy z wytwórnią, zdecydowaną część zysków otrzymaliby wydawcy z firmy fonograficznej. Decyzja o sprzedaży płyty za pośrednictwem internetu może więc mimo wszystko okazać się dla brytyjskich muzyków całkiem dobrym posunięciem - również od strony biznesowej.

Forma sprzedaży muzyki w Sieci z pewnością nie jest jeszcze ostateczna - należy oczekiwać, iż poszukiwane będą sposoby na skłonienie internautów do zapłaty za pobraną muzykę.

Pewne kroki w tę stronę już uczyniono. Amerykański raper Saul Williams, który także oferuje swój nowy album do pobrania, kwestię zapłaty za pliki (podobnie jak Radiohead) pozostawia do rozstrzygnięcia fanom. Kto jednak zdecyduje się na wpłacenie 5 dolarów, może liczyć nie tylko na szybszy transfer, ale również większy bitrate otrzymanych plików mp3.

Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *