Skuteczny, komputerowy tłumacz coraz bliżej?
Google pracuje nad własnym automatycznym tłumaczem, który umożliwi ludziom nie znającym np. języka arabskiego na czytanie stron internetowych i innych dokumentów opracowanych w tym języku. Tłumacz Google nie opiera się na słowniku i danych dotyczących gramatyki. Wykorzystuje metody statystyczne i w tej chwili prezentuje się bardzo obiecująco.
reklama
Najprostsze translatory dostępne w internecie nadają się nie tyle do tłumaczeń, ile do poprawiania sobie humoru - zwracane przez nie tłumaczenia są bardzo zabawne :-). Nieco bardziej zaawansowane narzędzia dokonują analizy gramatycznej, ale i tak dalekie są od doskonałości. Google pracuje nad tłumaczem jeszcze innego typu. Będzie on korzystał z dużej bazy tekstów przetłumaczonych przez ludzi i przy użyciu metod statystycznych będzie wybierał przy tłumaczeniu gotowe konstrukcje językowe.
Franz Och pracujący w Google nad takim tłumaczem twierdzi, że choć nie jest on idealny to na specjalistach w dziedzinie komputerowych tłumaczeń robi wrażenie. Tłumacz szczególnie dobrze radzi sobie z przekładami z języka arabskiego na angielski. Pracujący w Google Rosjanie przyznają też, że jego tłumaczenia z angielskiego na rosyjski są "zrozumiałe, choć trochę niezdarne".
Twórca translatora zaznacza, że system nie będzie przynajmniej popełniał dyplomatycznych gaf, takich jak ta, która miała miejsce w czasie spotkania Władimira Putina z Gerhardem Schroederem. Tłumacz (człowiek) tłumacząc wypowiedź prezydenta Rosji określił kanclerza Niemiec mianem "fuehrera". System Google takiej Gafy by nie popełnił, bo słowo "fuhrer" powiązałby statystycznie z Adolfem Hitlerem. Zwrot "Fuehrer Gerhard Schroeder" jest zbyt rzadki, aby system mógł go użyć.
Im więcej tekstów w bazie systemu, tym lepiej jest on w stanie tłumaczyć. Franz Och korzysta jak na razie z tekstów oficjalnych dokumentów udostępnianych przez ONZ i UE. Niestety od razu widać, że np. języki afrykańskie będą obsługiwane dużo gorzej, gdyż niewiele jest oficjalnych dokumentów w nich sporządzonych.
Zdaniem Milesa Osborne'a z University of Edinburgh, system Google będzie mógł z czasem stanowić narzędzie dla rozumienia tego co napisano na stronie w obcym języku, ale np. opracowanie oficjalnych dokumentów nadal będzie wymagało zatrudnienia tłumacza.
Nie wiadomo w jaki sposób Google wykorzysta skuteczny program do tłumaczeń, aby zarabiać pieniądze. Franz Och twierdzi, że najpierw trzeba go odpowiednio ulepszyć, a potem będzie można myśleć o czerpaniu z niego dochodów.
Osiągnięcia naukowców w dziedzinie cyfrowych tłumaczeń coraz bardziej zadziwiają. W zeszłym roku usłyszeliśmy o urządzeniach, które umożliwiają bezpośrednie porozumiewanie się bez obecności tłumacza. Kto wie? Może w przyszłości połączenie takich urządzeń z odpowiednimi metodami tłumaczeń naprawdę umożliwi zniesienie barier językowych?