Za kilka dni w Europie (także w Polsce) pojawi się gra z gatunku survival horror, która już teraz wzbudza ogromne kontrowersje i emocje. Gra jest podobno na tyle makabryczna, że burmistrz Rzymu chce doprowadzić do zakazu jej sprzedaży we Włoszech informuje serwis Gry-Online.pl. Rule of Rose wpłynęła ponadto na zwołanie spotkania ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej.
Specjaliści od rynku gier twierdzą, że Rule of Rose (Rządy Róży) zapada w pamięć głównie z powodu swojej brutalności i erotyzmu - pisze Rzeczpospolita.
Rule of Rose to historia o dzieciach, które sterroryzowały sierociniec, w którym przebywają, ustanawiając w nim własną hierarchię i system rządów. Twórcy gry przedstawili w niej swoją wizję, jak brutalne i sadystyczne mogą być dzieci względem swoich rówieśników - informuje serwis Gry-Online.pl
Gracz wciela się w dziewczynkę, która trafiła tam wraz ze swoim psem i teraz musi jakoś przetrwać, czyli m.in. przemierzać plansze gry z pistoletem w dłoni eliminując przeciwników. W grze dochodzi nawet do sytuacji, w której dzieci żywcem zakopują swoją koleżankę umieszczoną w trumnie - pisze Rzeczpospolita.
Psychologowie biją na alarm twierdząc, że młody gracz, który kilka tysięcy razy dokona symulowanych morderstw, staje się obojętny na przemoc. Co ważne, w tego typu rozrywce młoda osoba jest nie tylko obserwatorem przemocy, ale także jej egzekutorem. Badania wykazują, że ma to znacznie silniejszy wpływ na psychikę młodego człowieka, niż oglądanie nawet najbardziej okrutnych scen w telewizji - powiedziała gazecie prof. Maria Braun-Gałkowska z Instytutu Psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Gra prawdopodobnie będzie miała oznaczenie ograniczenia wieku "tylko dla dorosłych", ale jak podkreślają rozmówcy Rzeczpospolitej, w Polsce wciąż panuje przekonanie, że gry komputerowe to produkty skierowane głównie do dzieci i młodzieży. Może to oznaczać, że nawet jeśli w sklepie grę kupi dorosły, to będzie w nią grało nieodporne psychicznie na jej wpływ dziecko.
Gra została stworzona na Play Station 2 oraz wydana w Japonii przez Sony Computer Entertainment. Jednakże w Europie i Stanach Zjednoczonych wydanie gry zostało zlecone przez tę firmę innym wydawcom - 505 Games oraz Atlus, by uniknąć negatywnej opinii publicznej - informuje serwis Gry-Online.pl.
Prawdopodobnie cały ten medialny szum wzbudzi jeszcze większe zainteresowanie oraz apetyt na ten tytuł. Z drugiej jednak strony może zwrócić uwagę rodziców na to, w co grają ich dzieci, a także pobudzić decydentów do przedsięwzięcia kroków, które skuteczniej ograniczą dostęp dzieci i młodzieży do produktów mogących stwarzać zagrożenie ich poprawnego rozwoju psychicznego.
Aktualizacja:
Jak donosi Gazeta.pl za PAP, Ministerstwo Edukacji Narodowej złożyło dziś doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, w związku z rozpoczęciem rozpowszechniania w Polsce gry komputerowej "Rządy Róży".
Podsekretarz stanu MEN Mirosław Orzechowski, prawdopodobnie opierając się na doniesieniach prasowych, stwierdził, że jego zdaniem ta skierowana do dzieci gra "stanowi dla nich istotne zagrożenie", jest makabryczna, pełna przemocy i ocieka erotyką. MEN ma nadzieję, że te doniesienie wywoła szerszą dyskusję na temat ograniczenia dostępu młodzieży do treści brutalnych czy pornograficznych.
Gra w japońskim systemie klasyfikacji CERO została dopuszczona do sprzedaży dla nastolatków powyżej 15. roku życia - informuje Rzeczpospolita.
Aktualizacja:
Z doniesień serwisu Times Online wynika, że gra poruszyła nie tylko polskich polityków. Franco Frattini, Komisarz ds. Sprawiedliwości w Unii Europejskiej, nawołuje od czwartku do podjęcia błyskawicznej akcji, która ma ograniczyć dostępność gry dla młodzieży na rynku UE.
Pan Frattini twierdzi, że sceny z gry, które obejrzał wywołały w nim taką odrazę, że postanowił w przyszłym miesiącu zorganizować spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE. 5 grudnia, podczas spotkania politycy będą debatować nad tym, w jaki sposób zwiększyć w społeczeństwie świadomość potencjalnych zagrożeń, które niosą ze sobą gry pełne przemocy.