Dlaczego nie chcą "otworzyć" sterowników?
Czy producentom sprzętu nie zależy na użytkownikach Linuksa? Czasem sterownik trudno zdobyć, nie mówiąc już o tym, że dobrze byłoby, gdyby producenci udostępnili go na zasadach open source. Coraz częściej pojawiają się sugestie, że brak sterowników wcale nie wynika z problemów natury technicznej...
Dość ciekawą teorię, na temat problemów ze sterownikami przedstawił James Turner na łamach Linux Today.
Czytamy tam o rozmowie z przedstawicielem firmy S3, który powiedział Turnerowi, iż producenci układów graficznych boją się otwartych sterowników, bo odsłoniłyby one wady tkwiące w sprzęcie. Te wady są ponoć nieuniknione, a przez konkurencje mogłyby zostać wykorzystane do negatywnej akcji marketingowej.
Teoria ta jest dość zgrabna, ale nie wydaje się prawdziwym (jedynym?) powodem niechęci producentów do sterowników z otwartym kodem. Serwis LinuxElectrons zwraca uwagę na to, że firmy Intel i AMD udostępniają na tyle szeroką informacje na temat swoich układów, że bez problemu można stworzyć do nich sterowniki. Tymczasem sterowniki np. kart graficznych NVIDIA bywają nie tylko zastrzeżone, ale i dodatkowo szyfrowane.
To rozwiązanie służy prawdopodobnie zarządzaniu możliwościami układu poprzez włączenie/wyłączenie pewnych funkcji w sterowniku. Ten, kto miałby dostęp do otwartego sterownika, być może zyskałby dostęp do funkcji, za które nie zapłacił. To oczywiście tylko domysły.
W przypadku sterowników dla produktów Broadcom sytuacja wygląda jeszcze inaczej. Istnieją np. otwarte sterowniki do układów TG3, ale jakiekolwiek sterowniki do obsługi chpisetów bezprzewodowych pod Linuksem nie są ogólnodostępne.
Być może Broadcom boi się, aby nie stworzono otwartego sterownika metodą inżynierii wstecznej. Może też być tak, że Broadcom stosuje jakieś patentowane technologie i trudny dostęp do sterowników uniemożliwia ich wykrycie.
Tak czy owak wydaje się, że opory przed wydawaniem sterowników wcale nie wynikają z kwestii technicznych, ale raczej z obaw natury czysto biznesowej.
Na szczęście, podobnych oporów nie mają producenci drukarek i coraz łatwiej przychodzi pingwinkowi przelewanie treści na papier. Niedawno nowe sterowniki dla Linuksa wypuścił Lexmark. Bardzo zaangażowanym w sprawy pingwinka producentem jest HP, który udostępnił otwarte sterowniki dla ok. 350 modeli drukarek.
Sterowników nie znajdziemy na płycie w pudełku, ale są one dodane do większości dystrybucji. Coraz częściej wystarczy po prostu podłączyć drukarkę do komputera. W sieci nie brakuje też stron, na których można znaleźć pomoc w kwestii drukowania pod Linuksem.