Książka to także obrazy. Zdarza się, że obrazy te są bardzo ciekawe albo są istnymi dziełami sztuki. Niestety te dzieła nie znajdują się w muzeach, a oryginały dawno zginęły. Mimo to przy tzw. digitalizacji książek obrazy są zazwyczaj pomijane. Książkę kojarzymy z tekstem i od bibliotek cyfrowych oczekujemy zachowania tekstów.

Miliony obrazów z książek do wzięcia

Cyfrowa biblioteka Internet Archive postanowiła to zmienić. Kalev Leetaru, badacz z Georgetown University, opracował dla niej metodę pozyskiwania obrazków z książek w celu ich szybkiej publikacji. Specjalne oprogramowanie rozpoznaje obrazy, zapisuje je, a następnie rozpoznaje i kopiuje tekst znajdujący się przed obrazem i za obrazem. Dzięki temu obrazki da się wyszukiwać.

Jak podaje Internet Archive, udało się wyciągnąć już 14 mln obrazów z 500 różnych książek. Te dzieła nie są już chronione prawami autorskimi. Z tych wszystkich obrazów aż 2,6 mln trafiło już na konto Internet Archive na Flickrze. Dostępna przez Flickr kolekcja może się zwiększać o tysiąc obrazów w ciągu każdego dnia. Znajdują się w niej zarówno dzieła z XVI wieku, jak i zdjęcia sprzed II wojny światowej.

Należy pamiętać, że te obrazy stanowią domenę publiczną. Można je stosować na stronach, blogach, w różnego rodzaju projektach graficznych itd. Można też zanurzyć się w tej kolekcji całkiem bez powodu, by zrozumieć, jak ludzie kiedyś postrzegali pewne zjawiska. Można się zastanowić nad zremiksowaniem obrazków. Przykładowo do poniższego obrazka wystarczy dopisać jakiś tekst, aby stworzyć coś zabawnego.

Można też poszukać czegoś o medycynie, by znaleźć obrazki mrożące krew w żyłach. Kolekcja będzie się poszerzać, więc warto tam zaglądać co jakiś czas.

Podobne rzeczy mogą robić inne biblioteki cyfrowe, a Kalev Leetaru jest gotowy udostępnić swój kod do tego celu.

Biblioteka cyfrowa? To wiele znaczy

Internet Archive nie od dziś wykazuje się nowatorskim podejściem do misji biblioteki cyfrowej. Organizacja zbierała nawet stare programy i promowała swoje zasoby w sieci P2P. Każda z takich inicjatyw przyczynia się do promowania tego fragmentu e-kultury, który zazwyczaj jest pomijany. Historyczne książki i nagrania to nie są tylko zakurzone starocie. Można je wykorzystać przy budowaniu całkiem nowej kultury, nie oglądając się na to, że lada chwila ktoś upomni się o tysiące złotych za prawa do zdjęcia, którego i tak by nie sprzedał.